sobota, 24 stycznia 2015

Rozdział Dwunasty

Na widok Stefana fala ulgi zalała mnie całą. Martwiłam się o niego. Przecież Katherine mogła tu zawitać w każdej chwili. Równocześnie było mi głupio, że po prostu odpuściłam, dałam sobie spokój. On miał problemy, a ja wyjechałam imprezować i zwiedzać Londyn z jego starszym bratem! Poczucie winy zaczęło mnie przytłaczać nagle i niespodziewanie.
Damon wypuścił mnie z objęć, ale szybko chwyciłam go za rękę i splotłam nasze palce, gładząc kciukiem grzbiet jego dłoni. Wampir też musiał czuć się dziwnie. Mimo wszystko Stefan to jego brat, wyszło trochę niezręcznie.
– Tęskniłem za tobą – powiedział cicho młodszy Salvatore, nie zwracając uwagi na Damona i nasze splecione ręce. W jego oczach było tyle bólu, że poczucie winy wzrosło kilkakrotnie.
Damon stanął jak sparaliżowany, czekając na moją reakcję. Ale co miałam zrobić? Targały mną sprzeczne emocje. Z jednej strony chciałam rzucić się w ramiona Stefanowi i zapomnieć o wszystkim, a z drugiej nigdy więcej nie widzieć go na oczy. W końcu zebrałam w sobie odwagę.
– Ja też – odpowiedziałam śmiało, patrząc blondynowi w oczy.
Przecież nie mogłam wiecznie uciekać od rozmowy z nim. Prędzej czy później będę musiała mu wyznać, że jestem z jego starszym bratem. Nie chcę żadnych kłamstw i niedomówień. Przez nie są same problemy i kłótnie.
– Wejdziemy? – rzuciłam i wskazałam głową na ciemnobrązowe wejściowe drzwi.
– Jasne. Zawołam Jeremiego i Alarica, ucieszą się – odpowiedział ciepło i posłał mi szeroki uśmiech, po czym poszedł do domu.
Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam w oczy Damonowi. Był zazdrosny! Damon Salvatore był zazdrosny! Chyba zapiszę to sobie w pamiętniku. Ale nie miał o co. Kochałam Stefana, był dla mnie bardzo ważny i nie chciałam go stracić, ale nie byłam w nim zakochana. To Damon zawsze będzie tym jedynym mężczyzną w moim życiu, bez którego nie poradziłabym sobie z tym wszystkim.
Uśmiechnęłam się niepewnie, ale na twarzy Damona zagościła całkowita powaga – a nie często widuje się go poważnego. Zdecydowanie wolałam go w wersji romantycznej, czy nawet irytującej i sarkastycznej.
Pociągnęłam go za auto i otworzyłam bagażnik. Rozłożyłam się w nim na czarnym kocu znalezionym w jednym z kartonowych pudeł. Ten nawyk miałam już jak byłam mała. Jak jeździliśmy z rodzicami nad jezioro, a mi i Jeremiemu słońce zaczynało przeszkadzać, ładowaliśmy się do bagażnika.
Brunet niepewnie usiadł obok mnie.
– Damon... Musimy powiedzieć im wszystkim o nas, ale zróbmy to delikatnie. Szczególnie Stefanowi. Nie chcę, żeby znowu się załamał albo wyłączył uczucia, dopiero co... – przerwałam na widok pytającego spojrzenia Damona.
– Co? – zapytałam zbita z pantałyku.
– O nas? – wykrztusił po chwili.
– Tak. O tym, że jesteśmy razem. Chyba że ty... – dodałam niepewnie. Czy on chciał ze mną zerwać?
– Myślałem, że to ty teraz o mnie zapomnisz. No wiesz, wrócił Stefan... z uczuciami...
Przerwałam mu namiętnym pocałunkiem, który oddał z jeszcze większą pasją. Wplotłam mu dłonie w kruczoczarne włosy, a on badał zachłannie każdy milimetr moich pleców. Nasze języki walczyły o dominację, a usta ocierały się o siebie we wspólnym rytmie. Fala podniecenia zalała moje ciało, czułam przyjemne ciepło w podbrzuszu. Damon pchnął mnie lekko, a ja położyłam się i przyciągnęłam go jeszcze bliżej siebie. Usta bruneta zjechały na moją szyję, przygryzając delikatnie skórę. Z moich ust wydobył cichy jęk. Chłopak wsunął chłodnie dłonie pod moja koszulkę, gładząc rozpalone ciało.
Nie chciałam tego przerywać, ale cichy głos w mojej głowie szeptał natarczywie „Alaric, Jeremy, Alaric, Jeremy”.
Chwyciłam chłopaka pod brodę i skradłam mu ostatni pocałunek, po czym lekko, ale stanowczo go od siebie odepchnęłam. Damon jęknął cicho, niezadowolony z takiego obrotu sprawy.
– Eleno... nie daj się prosić – wyszeptał i pocałował czule wgłębienie pod moim uchem. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz.
– Przykro mi, ale ja w porównaniu do niektórych mam przyjaciół, za którymi się stęskniłam... –wyszeptałam zmysłowo.
Wyskoczyłam z bagażnika i ruszyłam w kierunku domu, zostawiając walizkę na środku drogi i uśmiechając się do siebie pod nosem. Po chwili usłyszałam stukot kół o chodnik i ciężkie, ale szybkie kroki. Nie minęło kilka sekund, a złapał mnie za rękę i obrócił w swoją stronę. Nasze twarze dzieliło kilka milimetrów. Z łatwością mogłam policzyć ciemniejsze plamki błękitu w jego oczach.
– Czy ty właśnie zasugerowałaś, że nie mam przyjaciół? – wyszeptał, a mnie owionął jego słodki oddech.
– Może tak... A może nie... – odpowiedziałam cicho i wzruszyłam ramionami. Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam do domu, śmiejąc się na cały głos.
– Zadarłaś z Damonem Salvatore, Eleno Gilbert! Spodziewaj się zemsty – usłyszałam za sobą głos Damona, co spowodowało kolejną salwę śmiechu z mojej strony.
Już od kilku tygodni nie przepełniało mnie takie szczęście jak dzisiaj. Wróciłam do mojego małego Mystic Falls. Jestem z bliskimi osobami i nikomu nic się nie stało. Przynajamniej na chwilę mogę odpocząć od Katherine i jej nikczemnych planów.
Czułam się jak w innej rzeczywistości. Jakbym żyła tam, gdzie chodzę z chłopakiem który jest motocyklistą a nie wampirem. Jakby moja najlepsza przyjaciółka była świetną fryzjerką a nie czarownicą. Jakby mój nauczyciel historii był nauczycielem historii a nie łowcą wampirów. Jakbym była normalną nastolatką, z normalnymi problemami i normalnym, szczęśliwym życiem.
Na korytarzu czekał uśmiechnięty Alaric i rozpromieniony Jeremy. Przygarnęłam brata do siebie i uściskałam mocno. Stęskniłam się za nim. Potem rzuciłam się na Ricka, wdychając znajomy zapach wody kolońskiej. Jego też mi brakowało.
Uśmiechnęłam się do nich szeroko i weszliśmy do salonu, gdzie w jasnym fotelu czekał na nas Stefan. Usiadłam na kanapie, dotykając znajomego materiału na turkusowych poduszkach.
– Czemu już wróciliście? – zapytał Alaric siadając obok. No tak, nikt nic nie wiedział. – Myślałem, że nie będzie was co najmniej miesiąc, a minęły dopiero dwa tygodnie.
– Skomplikowane... – rzuciłam i znowu wybuchnęłam śmiechem. – A jak wam się udało przywrócić Stefanowi uczucia? – zapytałam, zmieniając temat.
– Kiedyś opowiedziałaś mi o małych torturach Lexi – odpowiedział Jeremy.
– A jak się trzymacie? Po tym jak Jenna wyjechała?
– Nikt się tego nie spodziewał, ale dajemy sobie radę. Teraz Rick gotuje – spojrzałam na niego zdziwiona. Nigdy nie mówił, że ma zdolności kucharskie.
Do salonu wszedł Damon i wepchnął się brutalnie między mnie a Alarica, obejmując mnie ramieniem. Czego on nie rozumie w słowach „powiemy im delikatnie”? Na przykład tak, żeby Rick nie dostał zawału? No, ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Oparłam się o jego tors. Przy nim czułam się tak... inaczej. Beztrosko, bezpiecznie.
Jeremy posłał mi zirytowane spojrzenie, ale szybko spuściłam wzrok.
– Katherine u nas była. Groziła mi - zaczęłam w końcu. – Albo wyjadę z Mystic Falls, albo zrobi komuś z was krzywdę. Chciałam tu przyjechać wcześniej, ale Damon mi nie pozwolił. Stwierdził że to podstęp, ale mu uciekłam. W hotelu zaatakował mnie wampir, ale nic się nie stało. Co jest najdziwniejsze, Katherine była wcześniej u wujka Caroline, tak jakby specjalnie chciała mieć zaproszenie.
Chwilę ciszy przerwał Jeremy podniesionym tonem:
– Jak mogłeś pozwolić, żeby ktoś zaatakował Elenę?
Mięśnie Damona się spięły, ale odpowiedział spokojnie:
– Uciekła mi, mały Gilbercie. Najpierw kazała zrobić kanapki, a potem wpakowały się we trzy do auta i pojechały w świat. Pojechałem jej szukać, ale było za późno.
– I ty, nieustraszony wampir nie potrafiłeś jej powstrzymać? – zapytał wkurzony Jeremy i wstał.
Damon też poderwał się z kanapy i stanął na przeciwko mojego brata.
– Nawaliłem, okej? Jestem tego świadomy – wysyczał przez zaciśnięte zęby. Mierzyli się wzrokiem. – Ciekawe czy ty byś sobie poradził, gdybyś miał utrzymać ją przy życiu samodzielnie chociaż przez jeden dzień.
Pociągnęłam Damon za ciemną koszulkę, a ten opadł obok mnie.
– Nie nawaliłeś – szepnęłam i chwyciłam go za rękę.
Jeremy, słysząc to, wbiegł na górę i trzasnął drzwiami od swojego pokoju. Stefan też wstał. Przez całą rozmowę milczał. Przysłuchiwał się temu co mówimy, ale sam nie odezwał się nawet słowem. Nagle wyszedł, nie zaszczycając mnie nawet przelotnym spojrzeniem. Właśnie dlatego chciałam powiedzieć mu to DELIKATNIE. Przygotować go. A Damon wrzucił go na głęboką wodę i oczekiwał, że sobie poradzi.
– Zrobię kolację – stwierdził Rick i poszedł do kuchni.
Wstałam i skierowałam się do swojego pokoju. Na samym środku stała moja walizka – pewnie Damon ją tu przyniósł. Rzuciłam się na łóżko, wtulając twarz w znajome poduszki. Cała dzisiejsza radość ulotniła się ze mnie jak powietrze z balonika.
Straciłam go. Jego wzrok, jak przytuliłam się do Damona. Patrzył na mnie, jakbym się nimi bawiła i tak też się czułam. Najpierw miałam Stefana, wyłączył uczucia (czytaj: zepsuł się), więc zastąpiłam go Damonem. Nie było tak, ale tak własnie mógł się czuć Stefan. Jestem zdzirą!
Z moich oczu zaczęły płynąć łzy, zostawiając słonie ślady na policzkach. Ktoś usiadł obok mnie i delikatnie gładził mnie po włosach. Wiedziałam, że to Damon. Nie wiem skąd, po prostu wiedziałam i już. Odepchnęłam jego rękę, zanosząc się jeszcze większym płaczem.
– Eleno? – zapytał niespokojnie, ale go zignorowałam. – Spójrz na mnie.
Gdy nie zareagowałam, uniósł moją głowę i chwycił mnie pod brodę, zmuszając, bym spojrzała mu w oczy.
– Co się stało? – miał zmartwiony głos.
– Straciłam go – wyznałam w końcu cicho. – Nienawidzi mnie. Przez cały czas spojrzał na mnie tylko raz, jak na... jak na...
– Shh...
Przyciągnął mnie do siebie i zamknął w stalowym uścisku. Wtuliłam się w jego koszulkę, mocząc ją obficie łzami. Damon całował mnie raz po raz w czubek głowy.
– Nie chcę być jak Katherine. Nie chcę się wami bawić – zawodziłam jak mała dziewczynka.
– Nie jesteś – zapewnił mnie stanowczo.
– Dlatego musimy się rozstać... – wyszeptałam cicho i wyczułam, jak Damon cały tężeje. Spróbowałam się od niego odsunąć, ale przygarnął mnie jeszcze bliżej.
– Nie. Zostawisz. Mnie. - powiedział przez zaciśnięte zęby. – Nie przez Stefana, Eleno. Wiem, że jest dla ciebie ważny, ale nie układaj sobie życia wedle jego życzenia. Kocham cię. A ty mnie kochasz? – skinęłam głową. – Widzisz? Węc jak komukolwiek cokolwiek nie pasuje, niech spieprza.
– Kolacja! – krzyknął z dołu Rick.
Weszłam do łazienki i ochlapałam twarz zimną wodą. Spojrzałam w lustro. Nie było widać, że płakałam. Zeszliśmy na dół razem, Jeremy, Damon i ja. Kolacja minęła nam w całkowitej ciszy. Było słychać tylko brzęk sztućców o talerze. Jer mierzył co chwila wampira nienawistnym spojrzeniem. Po zjedzonym posiłku wróciłam do swojego pokoju i zaczęłam opróżniać walizkę. Po kilku minutach dołączył do mnie Damon.
– Idę się kąpać. Idziesz ze mną? – wyszeptał i przygryzł płatek mojego ucha. Zaśmiałam się.
– Rick wie, że zostajesz na noc? – zapytałam.
– Co za różnica? I tak bym został i tak – odpowiedział i posłał mi szeroki uśmiech, po czym zniknął za drzwiami łazienki.
Schowałam czyste ubrania do szafy, buty wstawiłam na półkę. Większość rzeczy zostawiłam w Londynie, więc będę musiała wybrać się na zakupy. Damon raczej się nie ucieszy. To, co musiałam zanieść do łazienki, postawiłam na komodzie. Wzięłam się za przeszukiwanie mniejszych kieszeni we walizce. Znalazłam tam małą, czerwoną torebeczkę. Prezent od Damona. Usiadłam na łóżko. W tym samym momencie wampir wyszedł z łazienki w czarnych bokserkach i usiadł obok mnie.
Wyjęłam z paczki granatowe, kwadratowe pudełeczko. Rozchyliłam je i ujrzałam srebrny naszyjnik z małym serduszkiem, wysadzany drobnymi kamieniami.
– Jest piękny ľ wyszeptałam. Damon zapiął wisiorek i pocałował mnie czule w kark, po czym przyciągnął mnie do siebie, ale szybko mu się wyrwałam i zamknęłam się w łazience.
Ciepła woda rozluźniła spięte ciało. Wtarłam we włosy czekoladowy szmpon, a potem spłukałam pianę. Ubrałam się w białą dużą koszulkę w niebieskie paski i majtki.
Damon leżał na wznak na łóżku, patrząc się tępo w sufit. Wsunęłam się obok niego pod kołdrę, po czym pocałowałam go delikatnie w nagi tors. Objął mnie ramieniem, a ja zasnęłam.

***

O trzeciej w nocy jeszcze nie spałem. Stefan niszczył mi życie, nawet nic nie robiąc. Po prostu był, to Elenie wystarczyło, żeby mnie zostawić. A dlaczego? Bo panu pogromcy wiewiórek nie podobał się nasz związek. Z resztą nikomu nie podobał się nasz związek. Wiedźma i Blondie nic nie mówiły, żeby nie ranić dziewczyny, ale jakby mogły, nie dopuszczały by mnie do niej. Jeremy uważa, że Elena nie jest ze mną bezpieczna. Co za absurd! Poruszę niebo i ziemię, jak będzie w niebezpieczeństwie. Rick też nie skacze z radości.
Elena wtulała się we mnie, a ja słuchałem jej spokojnego oddechu i miarowego bicia serca. Po chwili poruszyła się niespokojnie. Przycisnąłem wargi do czoła brunetki.
– Wszystko w porządku? – zapytałem cicho.
– Zaschło mi w gardle. Przyniesiesz mi coś do picia? – poprosiła.
– Jasne.
Wyszedłem z pokoju, nie robiąc najmniejszego hałasu. W kuchni światło było zapalone, a przy stole siedział Rick popijając kakao. Parsknąłem śmiechem. Zdziwiłbym się mniej, jakby na środku salonu leżały zwłoki pani szeryf. No bo jak, Alaric i kakao?!
Mężczyzna zlustrował mnie wzrokiem i zmrużył niebezpiecznie oczy. Cholera! Byłem w samych bokserkach. Ale co ja poradzę na to, że inaczej nie zasnę?
– Damon, jesteśmy kumplami. Ale Elena to siostrzenica mojej byłej, moja uczennica i moja przyjaciółka. Więc tknij ją, a osobiście skopię ci tyłek – powiedział zrezygnowany.
– Od zawsze wiedziałem, ze kręci cię mój tyłek – odpowiedziałem. Jego mina była watra tych słów. Po chwili uśmiechnął się szeroko i pokręcił głową, jakby myślał „z kim ja się zadaję?”.
Nalałem trochę soku pomarańczowego do szklanki i wróciłem na schody.
– Dobranoc – dobiegł mnie głos Alarica. Zrozumiałem aluzję. Mamy już iść spać z Eleną.
– Śnij o mnie skarbie – wyszeptałem i wybuchnęliśmy śmiechem
Mogliśmy mieć między sobą jakieś zgrzyty, ale skoczylibyśmy za sobą w ogień. Chyba można nazwać to przyjaźnią.
Elena przez te kilka minut zdążyła zasnąć. Odstawiłem szklankę na stół i wsunąłem się obok niej, obejmując ją ramieniem. Zasnąłem uświadamiając sobie, że cały mój świat, sens mojego istnienia mam w swoich rękach.

******************************************************************

Hej ;* Przepraszam za spóźnienie, ale był chwilowy brak weny xd Jak już tu jesteś, zostaw komentarz :) Pozdrawiam ;*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum