sobota, 24 stycznia 2015

Rozdział Piąty

Leżałam w łóżku, przekręcając się z boku na bok. Jakąś godzinę temu skończyła się nasza noc filmowa, złożona głównie z komedii romantycznych. Przez cały ten czas Damon nie wyszedł ze swojego pokoju. Nie wiedziałam, że aż takie trudne będzie ignorowanie go. Chciałam z nim porozmawiać, ale nie miałam odwagi. Tylko co on mógłby mi powiedzieć? Może jednak Bonnie miała rację? Przenocował mnie, żeby się mną pobawić? Ale przecież do niczego między nami nie doszło, to na pewno nie o to chodzi. A może go zraniłam? Tylko czym, do jasnej cholery! O co mu chodziło?! Bałam się, że już zawsze będziemy ze sobą pokłóceni. Tylko czy to ma znaczenie? Dał mi do zrozumienia, że go nie obchodzę.
Ziewnęłam. Nieprzespana noc dawała mi się we znaki, a mimo to nie mogłam usnąć.
– Eleno śpisz? – szepnął cicho Damon. Byłam tak zajęta ponurym rozmyślaniem na jego temat, że nawet nie zauważyłam jak wszedł.
– Nie – odpowiedziałam normalnym głosem. Odwróciłam się tyłem do niego. Podszedł do łóżka i pogłaskał mnie delikatnie po włosach. Co chciał tym osiągnąć? Myślał, że jak tu przyjdzie to rzucę mu się w ramiona? Jeżeli tak, to się grubo mylił.
– Możemy porozmawiać? – zapytał. Proponował mi to już trzeci raz, chyba naprawdę mu na tym zależało.
– Mów – poleciłam. Nawet się ucieszyłam że przyszedł.
– Chcę porozmawiać. Nie mówić żebyś ty udawała, że słuchasz – powiedział kpiącym głosem. Usiadłam i odwróciłam się w jego stronę. Gdy się nie odezwał, uniosłam pytająco brwi.
– Dlaczego jesteś na mnie zła? – zapytał. Spojrzałam na niego z niedowierzaniem. Naprawdę nie wiedział?
– No sama nie wiem. Złamałeś mi serce? Nie, to nie to... A może skrzywdziłeś kogoś, kto jest dla mnie ważny? Nie, to nie o to chodzi... A! Już wiem! Udawałeś mojego przyjaciela. Właśnie tak! No, a tobie co leży na wątrobie? – wyrzuciłam z siebie i posłałam mu słodki uśmiech.
– Eleno, nie mów tak. Jestem twoim przyjacielem – powiedział stanowczo. Wybuchnęłam głośnym śmiechem i spojrzałam na niego kpiącym wzrokiem.
– Przyjaciel nie miałby problemu, żeby przyjaciółka została u niego na noc na jakiś czas. Wręcz przeciwnie - cieszyłby się, że zwróciłam się do niego z problemem, a nie wytykał mi niańczenie. Żałuję że nie poszłam z tym do Bonnie albo Caroline – rzuciłam i wstałam z łóżka, po czym zeszłam do kuchni.
Zimne kafelki mroziły mi gołe stopy, ale nie przejęłam się tym zbytnio. Zaczęłam szukać po szafkach mojego lekarstwa na smutek. Damon oczywiście poszedł za mną, jak cień. Tak! Burbon! Uśmiechnęłam się do siebie i pociągnęłam spory łyk prosto z butelki. Wampir wyrwał mi naczynie i odstawił je z głośnym hukiem na blat szafki, wylewając połowę płynu.
– Miałaś nie pić! – wykrzyknął.
– Dobra rada. Nie zachowuj się jak mój ojciec, bo nim nie jesteś – wysyczałam i próbowałam zabrać mu butelkę, ale zareagował w porę. Odłożył ją z powrotem do szafki i trzasnął drzwiczkami.
– To nie zachowuj się jak dziecko, do diabła! – posłałam mu szczery uśmiech i próbowałam wyminąć, by wrócić do pokoju, ale złapał mnie za rękę.
Zacisnęłam mocno zęby i wrzasnęłam:
– Puść mnie, do jasnej cholery!
Usłyszałam głos otwieranych drzwi i zaspany głos Caroline:
– Kłóćcie się odrobinkę ciszej, nie mogę spać, dobrze?.
Zaczęła zamykać za sobą drzwi, ale znieruchomiała. Spojrzała na nas podejrzliwie i zbiegła po schodach.
– O co poszło? Próbowaliście dojść do porozumienia, co? – Tak nagle oprzytomniała.
– Caroline, daj sobie spokój – powiedział Damon.
Wyrwała mnie z uścisku wampira i pociągnęła za sobą na kanapę do salonu. Damon poszedł za nami, i usiadł obok mnie.
– No dalej – zaczęła Caroline. – Porozmawiajcie szczerze. – Położyła nacisk na ostatnie słowo.
Gdy nikt się nie odezwał, znów zabrała głos.
– Damon, nigdy cię nie lubiłam. Ale jeżeli dzięki tobie może być szczęśliwa, to postaram się ciebie tolerować. Ale jeżeli już zawsze będzie tak zamknięta w sobie jak dzisiaj, wyrwę ci serce z piersi, bo to przez ciebie.
Uśmiechnęła się do niego, a on spojrzał na nią zaskoczony. Potem skierował wzrok na mnie.
– Eleno, zawsze byłem, jestem i będę twoim przyjacielem. Ja się cieszę, że zwróciłaś się z problemem do mnie, bo wtedy udowodniłaś mi, że mi ufasz. Wiesz dlaczego ostatniego dnia byłem dla ciebie niemiły? Bo było mi przykro. A jednak stary Damon ma uczucia. Bałem się. Pomogłem ci, nic już ode mnie nie chciałaś więc myślałem, że o mnie zapomnisz. Bałem się, że jestem dla ciebie nikim, a bolało mnie to, bo ty jesteś najważniejszą osobą w moim życiu – wyznał. Słyszałam w jego głosie strach, ból, stratę, rozpacz, ale w jego oczach widziałam miłość.
Cały czas użalałam się nad sobą i nawet nie pomyślałam, co czuje Damon. Zrobiło mi się tak strasznie głupio. Zachował się tak, bo ukrywał uczucia. Dlaczego o tym nie pomyślałam?
Caroline uśmiechnęła się do mnie i poszła na górę.
– Przepraszam. Ale tak strasznie się czułam. Najpierw Stefan, potem ty. Nie miałam pojęcia, że było ci przykro. Byłam pewna, że znosiłeś mnie tylko dlatego, że byłam w rozsypce, że udawałeś. Próbowałam o tobie zapomnieć, ale Alaric mi przeszkodził – powiedziałam przez łzy, które już gęsto płynęły po moich policzkach. – Brakowało mi ciebie.
Damon przytulił mnie mocno do siebie. Objęłam rękami jego szyję i wtuliłam głowę w jego koszulę. Napawałam się się jego cudownym zapachem i ciepłem jego ciała. On wtulił twarz w moje włosy.

***

Obudziłam się w swoim łóżku. Chciałam wstać, ale coś przyciskało mnie do materaca. Odwróciłam głowę i zobaczyłam spokojną twarz Damona. Uśmiechał się delikatnie przez sen. Przypomniałam sobie wczorajsze... a właściwie dzisiejsze wydarzenia. Pogłaskałam go po policzku ciesząc się, że wszystko sobie wyjaśniliśmy. Musiał mnie tu zanieść, bo zasnęłam w jego objęciach w salonie.
– Wstawaj – szepnęłam cicho do jego ucha. Otworzył oczy i spojrzał na mnie z tą radością  w oczach, jaką widziałam, gdy się godziliśmy. Odgarnął mi włosy z czoła i uśmiechnął się szeroko.
– Dlaczego? Jest dopiero... szesnasta – dodał po spojrzeniu na zegarek.
– To śpij, ale ja wstaję – rzuciłam i poszłam do szafy. Za oknami były deszczowe chmury, więc założyłam czarne spodnie od dresu zwężane ku dołowi i szarą bokserkę. Zeszłam na dół na śniadanie, ale chyba wszyscy jeszcze spali po nocy filmowej.
Uszykowałam sobie kanapkę z pomidorem i usiadłam przy stole, popijając kakao. Nadal nikt nie zszedł na dół. Poszłam do góry i otworzyłam drzwi do pokoju Bonnie.
Siedziała u niej Caroline i rozmawiały o czymś, ale na mój widok zamilkły.
– Obgadujecie mnie? – rzuciłam i podeszłam do nich, po czym usiadłam na łóżku Bonnie obok Caroline.
– Oczywiście, że tak. Streszczam Bonnie wydarzenia z zeszłej nocy – powiedziała rozpromieniona blondynka.
Przyłożyłam palec do ust na znak, by zamilkły.
– Jest u mnie w pokoju, może słyszeć – wyszeptałam.
Rzuciły mi niedowierzające spojrzenie, a  po chwili wszystkie trzy wybuchnęłyśmy śmiechem.
– Eleno! – Dobiegł nas głos wampira.
Caroline spojrzała na mnie zaskoczona, ale ja wzruszyłam ramionami i poszłam do Damona. Stał na środku mojego pokoju z butelką whisky w dłoni.
– Miałaś nie pić – rzekł surowo.
– Ja tak tylko czasami, trochę – powiedziałam i spojrzałam na niego przymilnie.
– Nigdy więcej nie chcę widzieć tego w twoim pokoju – stwierdził i uśmiechnął się do mnie.
Przewróciłam oczami, ale nic nie powiedziałam.
– Nie chcę, żebyś się zatruwała, niszczyła od śr...
– Okej, okej. Zrozumiałam.
– Eleno! – Tym razem zawołała Bonnie. – Czas na plotki!
– Chyba jestem rozdarta między dwie grupy moich fanów, które się nienawidzą. Ciekawie się zapowiadają te wakacje – rzuciłam i wybuchnęliśmy śmiechem, po czym wszyłam z pokoju do dziewczyn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum