sobota, 24 stycznia 2015

Rozdział Czwarty

Obudziłam się rano z potwornym bólem głowy. Niechętnie wygramoliłam się z łóżka. Poszłam pod prysznic, próbując się odprężyć. Dziwnie było wstać rano bez śniadania do łóżka, uśmiechu Damona i jego żartów. Przyzwyczaiłam się do tego. Chciałabym teraz leżeć w jego pokoju i rozmawiać o mało istotnych rzeczach, albo urządzić bitwę na poduszki. Brakowało mi go. To źle, bo ja dla niego nic nie znaczyłam, sam to powiedział. „Przynajmniej nie będę cię już niańczył”. Te słowa okropnie mnie zraniły. Myślałam, że się przyjaźnimy, ale chyba nic z tego.
Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam deszczowe chmury na niebie. No nie! Założyłam popielate legginsy i kremową bluzkę z czarnym napisem, po czym zeszłam na dół. Ból głowy stał się mniejszy. Przy stole siedział już Alaric z Jeremim, a Jenna krzątała się w kuchni. Opadłam na krzesło obok brata.
– Dzień dobry – rzuciłam zrezygnowanym tonem.
– Nie taki dobry. Widziałaś, jaka jest pogoda? A dzisiaj zaczęły się wakacje! Gorzej już nie może być – zaczął się skarżyć Jeremy. Przytaknęłam mu.
Jenna położyła na stole świeże bułki i kubki z ciepłą herbatą. Posłałam jej wdzięczny uśmiech i zabrałam się za jedzenie. Po skończonym śniadaniu Jenna wyszła na zakupy, a Jeremy zamknął się u siebie w pokoju.
– Hej Rick – zagadnęłam i usiadłam na kanapie obok niego.
– Cześć – Odpowiedział i uśmiechnął się do mnie z nad gazety. Dobrze wiedziałam, czego szukał. Wiadomości o dziwnych atakach zwierząt, morderstwach. Sądząc po jego minie, na nic takiego nie natrafił.
– Za kilka dni moje urodziny – zaczęłam niepewnie. – Chciałabym wyjechać gdzieś z Bonnie i Caroline. Proszę – dodałam na widok jego spojrzenia.
– Eleno, dopiero co ustały ataki wampirów. To jest niebezpieczne, nie puszczę cię – stwierdził. Wiedziałam, że zanim zapytam Jennę o zgodę, muszę przedyskutować to z Alariciem.
– Będzie ze mną wampirzyca i czarownica, nic się nie stanie – powiedziałam błagalnym tonem. Przeczesał ręką włosy i spojrzał na mnie zrezygnowany.
– Jak pojedzie z wami Damon, to pozwolę. – Głucho jęknęłam na te słowa. Przecież dopiero co powiedział, że ma mnie dość.
– Rick...
– Albo z Damonem, albo wcale – rzucił tonem nie znającym sprzeciwu.
– On się nie zgodzi – powiedziałam. Nie odpowiedział, tylko gdzieś zadzwonił, zapewne do Damona. Nie tak to sobie wyobrażałam. Miałyśmy pojechać z dziewczynami i dobrze się bawić, a nie znosić humorki wampira.
– Kiedy chcecie jechać? – zapytał.
– Dzisiaj, koło dziesiątej rano – jęknęłam.
– Przyjedzie po was na czas.
– Zabiją mnie. Po prostu mnie uduszą gołymi rękami – rzuciłam bardziej do siebie niż do Alarica i poszłam do swojego pokoju. Wzięłam do ręki telefon i napisałam:
Mamy problem. Nadopiekuńczy Alaric zatrudnił nam nianię. Damon 24 h na dobę wita :/
Zaznaczyłam Bonnie i Caroline i nacisnęłam wyślij. Zaczęłam się pakować. Wyciągnęłam z szafy wielką, granatową walizkę. Wrzuciłam do niej kilka letnich sukienek, szortów i bluzek na ramiączkach, bluz i kurtkę przeciwdeszczową. Potem włożyłam do niej kosmetyczkę z potrzebnymi rzeczami. Następnie kilka ulubionych książek, pamiętnik i biżuterię, oraz dwa zdjęcia: Na jednym byłam z Jeremym i rodzicami, na drugim byliśmy z Jenną. Pakowanie przerwał mi odgłos otwieranych drzwi. Zbiegłam na dół i pomogłam Jennie rozpakować zakupy.
– Wyjeżdżam z dziewczynami – rzuciłam niby od niechcenia.
– A gdzie? Może zabiorę się z wami? – odpowiedziała i uśmiechnęła się do mnie.
– Wymyśliłyśmy Londyn. Tak wiem, że to bardzo daleko...
– Jasne. Bawcie się dobrze, W końcu to twoje osiemnaste urodziny – stwierdziła i z uśmiechem poszła do salonu usiąść koło Ricka. Nie spodziewałam się, że pójdzie mi aż tak dobrze. Wbiegłam po schodach i skończyłam pakowanie. Potem do podręcznego bagażu wrzuciłam coś do jedzenia i picia. Uśmiechnęłam się do siebie, całkiem zapominając o Damonie.

***

– I jak, gotowa? – rzuciła radośnie Caroline, stając w progu domu. Przytaknęłam głową i wystawiłam walizkę na zewnątrz.
– Kiedy wracacie? – zapytała Jenna. Miała zaszklone oczy.
– Jeszcze nie wiemy. Dam znać – odpowiedziałam i mocno ją uściskałam. Pocałowała mnie w policzek i się odsunęła. Podeszłam do Alarica. Porwał mnie w objęcia i wyszeptał:
– Uważaj na siebie. Jak coś się będzie działo, dzwoń. Noś przy sobie kołek – dodał jeszcze i uśmiechnął się. Uniosłam kąciki ust do góry. Niespodziewanie ktoś oderwał mnie od ziemi i przytulił do piersi.
– Jak mogłaś o mnie nie pomyśleć? – zapytał rozbawiony Jeremy.
– To babski wyjazd – odparłam i zmierzwiłam mu włosy.
– To co on tam robi? – rzucił i wskazał głową na Damona.
– Osobisty szofer – skwitowałam i oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
– Szkoda, że o tym nie wie.
Skierowałam się do samochodu. Zajęłam miejsce obok kierowcy, a dziewczyny usiadły z tyłu.
– Dłużej się nie dało? – usłyszałam. Rzuciłam Damonowi pogardliwe spojrzenie i wysyczałam:
– Zawsze możesz wrócić do domu.
Bonnie spojrzała zdziwiona na Caroline, ale blondynka też nie wiedziała o co chodzi. Nie chciała rozmawiać w towarzystwie Damona, więc wysłała mi sms-a:
Pierwszy postój, damska łazienka ;*
Wiedziałam, o czym chce pogadać. Jednego dnia spałam u Damona, a drugiego ledwo znosiliśmy swoje towarzystwo.
Pierwszy postój zrobiliśmy po pięciu godzinach jazdy. Bonnie i Caroline były w wyśmienitych humorach, Damon chyba nie przeszkadzał im aż tak bardzo jak mnie. Wysiadłam z auta i razem z dziewczynami poszłyśmy do restauracji. Damska łazienka nie była potrzebna, bo Damon nie poszedł z nami.
– O co chodzi Eleno? – zapytała od razu blondynka. Przewróciłam oczami.
– Może najpierw zjemy? – zapytałam.
– Możesz równocześnie jeść i mówić. Proszę. – Bonnie też była nieugięta.
– No więc tak. Byłam u niego i zaczęłam się pakować. Powiedział, że cieszy się że już jadę, bo nie ma ochoty dłużej mnie niańczyć. – Wampirzyca robiła jakieś dziwne miny, ale nie zwróciłam na to uwagi. W końcu to szalona Caroline. – Odpowiedziałam, że mógł mówić wcześniej, to nie robiłabym mu takich problemów. Po prostu miał mnie dość. Pewnie teraz też nie ma ochoty mnie niańczyć. Cała historia – skończyłam i pociągnęłam przez słomkę pomarańczowy sok.
– A więc już o mnie rozmawiacie? Mogłem się spodziewać, że będę najbardziej interesującym obiektem na całej tej wspaniałej wyprawie – rzucił i spojrzał na mnie takim wzrokiem, że gdyby mógł zabijać, już leżałabym martwa.
– Idę się przewietrzyć – powiedziałam chłodno. Wstałam od stolika i już miałam wyjść, gdy Caroline złapała mnie za rękę. „Porozmawiajcie” – powiedziała bezgłośnie. Potrząsnęłam głową i wyszłam.
Jak mogłam być aż tak głupia, by zignorować wyraźne ostrzeżenia Caroline? Paplałam jak głupia o Damonie, a on się przysłuchiwał. Co on sobie teraz myśli? Że się tym przejęłam? To prawda. Ale on nie miał o tym wiedzieć do jasnej cholery!
– Jak tam? – zapytała cicho Bonnie.
– O, hej. Nie słyszałam jak przyszłaś – odpowiedziałam i pociągnęłam nosem. Przerażała mnie myśl, że następne pięć godzin będę siedzieć z Damonem w jednym aucie. To grozi wybuchem.
– Zachował się jak świnia. Ostrzegałam cię, Eleno. Przecież to Damon, on nie ma uczuć. Pobawił się tobą aż mu się znu...
– Nie - przerwałam jej. – On nie jest taki. Nie zrobiłby mi czegoś takiego.
– A jednak. Musisz w końcu zrozumieć, że jego nic nie obchodzi.
Rozmowę przerwała nam Caroline:
– Pospieszcie się, bo was zostawimy.
Tym razem usiadłam z tyłu, razem z Bonnie. Atmosfera była tak napięta, że można by było kroić ją nożem. Chichotałam ze wszystkiego razem z dziewczynami, a Damon już się nie odezwał. Po chwili przyszedł do mnie sms - od Caroline.
Zwykły dupek. Nie martw się, zrobimy noc filmową i będzie ok :)
Uśmiechnęłam się do niej i oparłam głowę o zagłówek. Obserwowałam Damona i widziałam napięte mięśnie jego szyi. Bębnił nerwowo palcami o kierownicę. Niebieskie oczy miał skupione na jezdni ale wydawało mi się, że uważnie nas słucha. Tak jakby czekał na jakąś informację.
Spojrzałam na krajobraz, który szybko się zmieniał. Zielony las z białym kwiatami na brzegu, żółte pole z kolorowymi motylkami, przejrzyste jezioro. Ostatnie co zapamiętałam, to pierwsze domy które zaczęły się pojawiać. Potem zasnęłam.

***

– Jesteśmy – powiedziała Bonnie i potrząsnęła delikatnie moim ramieniem. Otworzyłam oczy... i nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam. Ogromny, jasno kremowy dom z czerwonym dachówkami. Duże okna w brązowych ramach, brązowe drzwi wejściowe. Na ogródku od frontu rosły kwiaty, stała fontanna, która tryskała wodą na wszystkie strony. Drzewa z zielonym liśćmi dawały schronienie przed gorącymi promieniami słońca. Na szczęście było już późno, więc nie było aż takiego upału.
Wysiadłam z auta i wyciągnęłam z bagażnika swoją walizkę. Podszedł do mnie Damon i uśmiechnął się lekko, wyciągając rękę w stronę mojego bagażu.
– Poradzę sobie – rzuciłam chłodno i poszłam do Caroline.
– A więc to jest dom twojego wujka? – zapytałam z niedowierzaniem w głosie.
– Tak... Wyjechali na cały miesiąc, więc mamy dla siebie trochę czasu - odpowiedziała i uśmiechnęła się szeroko.
– Niesamowite – stwierdziłam i wszyscy razem weszliśmy po marmurowych schodach na taras, a potem do domu.
W środku podłoga była pokryta panelami. Po prawej stronie rozpościerał się ogromy, turkusowy salon z białym dywanem na środku. Niebieska kanapa i fotele do kompletu stały przy ławie z ciemnego drewna. Na przeciwko sofy wisiał ogromny telewizor, a pod ścianą głośniki i półki na płyty.
Po lewej stronie znajdowała się nowoczesna kuchnia. Czarne, metalowe szafki z białymi blatami, srebrna lodówka i prostokątny, szary stół na środku, otoczony jasnymi krzesłami.
Na wprost mnie były drzwi z ciemnego drewna, pewnie do łazienki, a zaraz przy nich następne marmurowe schody. Do góry był korytarz odgrodzony balustradą, tak że z góry można było swobodnie obserwować, co dzieje się na dole. Było tam pięć par drzwi.
– Po co dwójce ludzi taki wielki dom? – rzuciłam w stronę Caroline.
– Są bogaci, lubią luksusy... kto im zabroni? – odparła i uśmiechnęła się.
Skierowałyśmy się do sypialni na górze. Każdy pokój wyglądał podobnie:
wielkie łóżko z kolumienkami w rogach, duża szafa, biurko, komoda i dwie pary ciemnych drzwi. Różniły się tylko kolorem ścian. Ja wybrałam zielony. Miałam pokój między Bonnie a Damonem. Okazało się, że możemy przechodzić do siebie bez wychodzenia na korytarz, bezpośrednio z pokoju do pokoju. Za ostatnim wejściem kryła się łazienka. Biało-czarne kafelki, ogromna wanna, prysznic i białe szafki.
Cofnęłam się do siebie i rozpakowałam walizki. Krzątałam się po pokoju.
– Eleno! Czekamy w salonie, będzie noc filmowa! – krzyknęła do mnie z dołu Caroline, ze słyszalną radością w głosie.
Zaśmiałam się pod nosem.
– Musimy porozmawiać. – Na dźwięk głosu Damona uśmiech spełznął mi z twarzy.
– Daj mi spokój – powiedziałam i odwróciłam się do niego plecami, ale po chwili znów znalazł się przede mną.
– Proszę Eleno, kilka minut – powiedział i utkwił we mnie swoje duże, niebieskie oczy.
– Nie mam ochoty. Przyjechałam się tu bawić, a nie użerać się z tobą – wysyczałam i wyszłam z pokoju. Zbiegłam po schodach, próbując uspokoić serce, które teraz boleśnie tłukło mi się w piersi.
Może jednak rozmowa dobrze by nam zrobiła? Ale co by powiedział? Że nie chce się ze mną przyjaźnić? Wiedziałam to. Że Alaric kazał mu to przyjechać? Tego też byłam świadoma. Z myślą, że niczego nowego bym się nie dowiedziała, usiadłam obok Caroline i zaczęłyśmy oglądać pierwszy film, zajadając się popcornem. Nie mogłam powstrzymać się przed spoglądaniem co jakiś czas na drzwi do pokoju Damona, ale do nas nie przyszedł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum