sobota, 24 stycznia 2015

Rozdział Siódmy

Obudziłam się rano z potwornym bólem głowy. Przewróciłam się na drugi bok z nadzieją, że jeszcze się zdrzemnę i mój wzrok padł na małą, białą karteczkę położoną na poduszce. Wzięłam ją do ręki i otworzyłam zaciekawiona:

  Kochana Eleno!
Wyjechałem na kilka dni, żeby wszystko sobie poukładać. Nie chciałem się z Tobą żegnać, bo byś płakała, a wtedy bym został. Proszę, uważaj na siebie. Dzisiaj Twoje osiemnaste urodziny. Wszystkiego Najlepszego. Przepraszam, że nie ma mnie teraz z Tobą. Mam nadzieję, że mi wybaczysz. 
                                                                                                      Już tęsknię,
                                                                                                               Damon.

Po moim policzku spłynęła jedna, samotna łza. Zostawił mnie – tylko ta myśl kołatała mi w głowie, obijając się boleśnie o czaszkę. Moje dopiero posklejane serce znów pękło na pół. „Kilka dni”. Ile to? Tydzień? Dwa? Miesiąc? 
Dlaczego takie rzeczy zdarzają się właśnie mnie? Przyciągam do siebie nieszczęście jak magnes. 
Wstałam ociężale z łóżka i cicho wymknęłam się z pokoju z nadzieją, że dziewczyny jeszcze śpią. Jakoś nie miałam ochoty na sesje terapeutyczne. Niestety, jestem pechowcem. Bonnie wraz z Caroline siedziały przy stole w kuchni i zajadały się płatkami. Wyciągnęłam z szafki szarą miskę i wsypałam do niej czekoladowe kulki, a potem zalałam je mlekiem. Usiadłam naprzeciwko wampirzycy i w ciszy zaczęłam jeść. 
– Coś nie tak? – zagadnęła nieśmiało Bonnie, uśmiechając się delikatnie. W jej oczach czaiła się troska i współczucie. 
– Wszystko w porządku – odpowiedziałam. Nie chciałam ich martwić Damonem. Na pewno wiedziały, że wyjechał. 
Spojrzałam na nią przepraszająco i wstałam od stołu, zostawiając miskę z niedokończonym śniadaniem. Caroline złapała mnie za rękę.
– Chcesz się wygadać? – zapytała. Wiedziałam, że chciałyby wiedzieć, co czuję. Obie obrały sobie za cel dowiedzieć się, czy Damon jest dla mnie kimś więcej niż tylko przyjacielem. 
– Dziś twoje osiemnaste urodziny – przypomniała mi wiedźma. – Wprawdzie nie możemy wyjść na imprezę, ale coś się wymyśli. Trzeba świętować – rzuciła wesoło i mocno mnie przytuliła. Odwzajemniłam przez chwilę uścisk, po czym wywinęłam się z jej objęć. 
Obie chciały poprawić mi humor. Nie miałam ochoty na imprezowanie ani nic w tym stylu, ale w końcu ile razy obchodzi się osiemnaste urodziny?
– Jasne – odpowiedziałam i posłałam dziewczynom uśmiech. 
Poszłam po schodach na górę i otworzyłam drzwi do pokoju Damona. Nie wiem, co mną kierowało. Otworzyłam powoli jego szafę, zostało w niej sporo ubrań. To znaczy, że będzie musiał tu jeszcze wrócić. Na komodzie stały jego ulubione perfumy. Zdjęłam zakrętkę i wciągnęłam do płuc znajomy zapach zastanawiając się, gdzie teraz przebywa ich właściciel.
Odwróciłam się i poszłam do siebie. Rzuciłam się na łóżko i sięgnęłam po swój pamiętnik. Jak dobrze, że go ze sobą wzięłam. 

  Drogi Pamiętniku!
Wiem, że długo nie pisałam, więc postanowiłam to nadrobić. Tyle się ostatnio działo, że nie wiem, od czego zacząć. Może od początku?
  Wszystko zaczęło się od tego, że Stefan mnie zdradził. Pewnie nie wierzysz, ale taka właśnie jest prawda. Zaczął też pić ludzką krew. Wydaje mi się, że nie zrobił tego z własnej woli, że ktoś go do tego zmusił. Jednak wszyscy w to wątpią. Przecież już kiedyś się tak zachowywał. Muszę mu pomóc, ale najpierw chcę odpocząć od tego wszystkiego. Poczułam się, jakby ktoś na zawsze zgasił światło w moim życiu.
  Ale zapalił je Damon. Wyobrażasz sobie? Ten sam irytujący Damon. Opiekował się mną, wspierał. Zachowywał się jak prawdziwy przyjaciel. Potem się pokłóciliśmy, a mnie znów było przykro.
  Z okazji moich osiemnastych urodzin wybraliśmy się na jakiś czas do Londynu. Jest tu cudownie. Ludzie są przemili, przynajmniej większość.
  Na miejscu pogodziłam się z Damonem. On też pojechał, bo inaczej Alaric by mnie nie puścił. Twierdził, że z wampirem będę bezpieczniejsza. W sumie tak się czuję. Okazało się, że jemu też było ciężko przez tą naszą kłótnię, a ja jak jakaś nadęta, samolubna kretynka myślałam tylko o sobie. Musiał się czuć okropnie. Próbował nie dopuścić do siebie uczuć, a ja go zostawiłam samemu sobie. Teraz strasznie tego żałuję.
  Byliśmy na imprezie. Wszyscy byli podekscytowani, pierwszy wypad w Londynie, oczywiście zepsułam wszystkim zabawę. Niejaki Dave się do mnie dobierał. Ale w porę zjawił się nie kto inny jak Damon, więc do niczego nie doszło, ale teraz mam ranę na głowie. Mimo to da się żyć... A przynajmniej dało.
  Damon wyjechał. Wszystko przeze mnie. Całowaliśmy się, a potem go od siebie odepchnęłam. Znowu go zraniłam, nienawidzę siebie za to. Wiesz co jest najgorsze? Że ja też coś do niego czuję. Cholernie mi na nim zależy, ale boję się, że go stracę. Jeżeli ze sobą będziemy a okaże się, że to było tylko zauroczenie? Czy miałabym wtedy odwagę wyznać mu, że go nie kocham? Sama nie wiem. Jak się rozstaniemy, stracę przyjaciela. Znowu go zranię, nie chcę tego.
  Napisał że wyjechał, żeby wszystko przemyśleć. Chyba pójdę w jego ślady. Rozłąka zrobi dobrze nam obojgu, ale strasznie mi go brakuje. Nie ma go zaledwie od kilku godzin, a ja już wariuję. Bo czy jest normalne to, że chciałabym go w tym momencie pocałować? Poczuć słodki smak jego ust? Albo przytulić się do niego, poczuć, że już nigdy mnie nie zostawi, zawsze będzie przy mnie? Gdy wyjeżdżał, zabrał ze sobą cząstkę mnie, a inna cząstka nadal tkwi przy Stefanie. Mam nadzieję, że szybko uporam się z własnymi uczuciami.
                                                                                                          Trzymaj kciuki,
                                                                                                                         Elena.

  Zatrzasnęłam pamiętnik, ocierając słone łzy spływające po policzkach. Czy wszystko musiało być takie trudne? 
– Eleno, za godzinę zaczynamy zabawę. Proszę nie schodź na dół i nie podglądaj! – usłyszałam krzyk Caroline. Na pewno była teraz w swoim żywiole. Uwielbiała urządzać różnego rodzaju imprezy, bale i potańcówki. Na wszystkich bawiłam się dobrze, więc teraz nie miałam wątpliwości, że wampirzyca wymyśliła coś niezwykłego. 
Wzięłam z szafy brudno-różową sukienkę przed kolano z czarną kokardką i poszłam do łazienki. Odkręciłam ciepłą wodę i weszłam pod prysznic, rozkoszując się odrobiną przyjemności. Wtarłam w całe ciało brzoskwiniowy olejek, a we włosy truskawkowy. Potem wysuszyłam i rozczesałam włosy, zrobiłam sobie delikatny makijaż i wyszłam z łazienki do pokoju. Nie musiałam czekać długo – już po chwili wparowała do mnie Bonnie. 
– Pospiesz się, idziemy na dół – rzuciła wesoło z błyskiem w oku. Zaśmiałam się szczerze widząc, jaką wielką przyjemność sprawia to dziewczynom.  
Czarownica zasłoniła mi ręką oczy i sprowadziła mnie ostrożnie po schodach. Do moich uszu dobiegała cicha, spokojna muzyka. Moje nozdrza pieściły cudowne zapachy: róże, konwalie, czekolada, wanilia. Co one wymyśliły? 
Bonnie powoli odsłoniła mi oczy. Ujrzałam ciemny salon, rozświetlony przez kilkadziesiąt małych świeczek i lampek na ścianach. Na stole były przyszykowane przekąski: ciastka, chipsy, napoje. Do mebli były poprzywiązywane balony z napisem „hot 18”. Zaśmiałam się szczerze, gdy zaczęły śpiewać „sto lat”. 
Wypiłyśmy po lampce szampana, wznosząc toast za naszą przyjaźń. Byłam naprawdę zachwycona, postarały się. W kącie stał mały stosik prezentów. 
– Paczki na koniec, kochana – rzuciła wesoło Bonnie i porwała mnie do tańca. Już po chwili musiałam usiąść, żeby się nie przemęczyć. Rana na głowie dawała o sobie znać po alkoholu i wygłupach. Wyszłyśmy przed dom, spacerując w blasku księżyca. 
Cieszyłam się, że spędziłam osiemnastkę w towarzystwie przyjaciółek dobrze się bawiąc, ale brakowało mi kilku osób. Matta, Tylera, Jeremiego, no i oczywiście Damona. 
W końcu pozwoliły mi rozpakować prezenty. Ciocia Jenna z Alaricem przysłali mi małego, białego laptopa. Mój stary nadawał się już na śmieci. Od brata dostałam zestaw biżuterii, od Matta odtwarzacz mp4, od Tylera nowy pamiętnik z wilkiem. Zaśmiałam się głośno, widząc jego prezent. Od dziewczyn dostałam bransoletkę z częścią serca. One miały takie same. Gdy przyłożyło się do siebie wszystkie trzy kawałki, tworzyły jedno wielki serce. Miałam łzy w oczach – nikt o mnie nie zapomniał, nawet Stefan. Przysłał mi naszyjnik z werbeną, który wyrzuciłam po tym, jak zobaczyłam go z inną dziewczyną. 
Rzuciłam się Bonnie i Caroline na szyję. O drugiej w nocy postanowiłyśmy obejrzeć jeszcze jakiś film. 
– Wszystkiego najlepszego, księżniczko – usłyszałam jego głos. Nie zwróciłam uwagi na odgłos otwierających się drzwi. Odwróciłam głowę z niedowierzaniem. 
Stał ubrany na czarno, z różą i prezentem w dłoni, uśmiechając się delikatnie. Podbiegłam do niego. Wyciągnął ręce chcąc mnie przytulić, ale ja uderzyłam go w twarz z otwartej dłoni. Cieszyłam się, że wrócił. Ale przecież pisał, że za jakiś czas, kilka dni. Spojrzał na mnie zaskoczony. W moich oczach powoli zbierały się łzy. Usłyszałam, że Bonnie i Caroline wchodzą po schodach i zamykają się w którymś pokoju. 
– Jak mogłeś? Wiesz, co czułam? Jak było mi ciężko? Tak po prostu mnie zostawiłeś. Wyjechałeś. Po co wróciłeś? Miałeś nie przyjeżdżać przez kilka dni, tak napisałeś – zaczęłam płaczliwym tonem. 
Odłożył różę i prezent na stolik i zamknął mnie w stalowym uścisku. Chciałam tego. Potrzebowałam. Ale nie mogłam go przytulić. Odsunęłam się i spojrzałam mu w oczy.
– Dlaczego?–- wyszeptałam, a po moim policzku spłynęła łza. 
– Wszystko ci wyjaśnię, tylko usiądź – poprosił. Usadowiłam się na kanapie, a Damon spoczął obok mnie. Wytarł łzy kciukiem, ale odwróciłam głowę. Byłam na niego zła. – Wyjechałem, bo byłem pewny, że już dłużej tak nie wytrzymam. Kocham cię, Eleno. A ty cały czas dawałaś mi do zrozumienia, że tego nie odwzajemniasz. Ale kiedy po kilku godzinach nie mogłem przestać o tobie myśleć, zrozumiałem, że wolę siedzieć tu z tobą jako twój przyjaciel, niż o tobie zapomnieć. Przepraszam. Wybacz mi, proszę – wyszeptał błagalnie i przyłożył moją dłoń do swojego policzka. 
Po tych słowach wiedziałam, co do niego czuję. Nie był moim przyjacielem. Był kimś ważniejszym. Przybliżyłam ostrożnie swoją twarz do jego. Wbił we mnie wzrok, ale się nie odsunął. Zetknęłam z nim swoje wargi i przymknęłam oczy. Nasze usta zaczęły ocierać się o siebie powoli. Z początku delikatnie, ale z każdą sekundą coraz zachłanniej, tak jakby temperatura naszych ciał rosła. Zarzuciłam mu ręce na szyję i wdrapałam się na jego kolana, nie przerywając pocałunku. Damon zachłannie gładził mnie po plecach i przycisnął mnie bliżej siebie, tak że stykaliśmy się każdym fragmentem ciała. Wdarł się językiem do moich ust, zaczynając namiętny taniec. Gdy w końcu się od niego oderwałam, oparłam czoło o jego i spojrzałam mu głęboko w oczy.
– Kocham cię, Damon – wyszeptałam. Wampir uśmiechnął się szeroko i zamknął mnie w stalowym uścisku.
– Nareszcie to do ciebie dotarło. – Szepnął. Wtuliłam się w jego ramię. 
– Jest trzecia w nocy, chodź spać – stwierdziłam. Wziął mnie na ręce i w wampirzym tempie zaniósł mnie do mojego pokoju, po czym położył na łóżku. Zaraz do mnie dołączył i objął mnie mocno, a ja wtuliłam się w jego tors, błądząc palcem po brzuchu wampira. Damon gładził delikatnie moje plecy. 
– Kocham cię – wyszeptałam znowu. Chłopak pocałował mnie w głowę. 
– Ja ciebie też bardzo kocham, skarbie – odpowiedział.
To były zdecydowanie moje najlepsze urodziny. Zrozumiałam że jest dla mnie kimś więcej niż przyjacielem, gdy pojawił się w salonie. Dlaczego byłam taka głupia i nie zauważyłam tego wcześniej? Nie wiem. Może musiałam za nim zatęsknić, żeby to zrozumieć. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum