Obudziłam się w wyśmienitym humorze. Spojrzałam na Damona, który jeszcze spał. Dotknęłam delikatnie ręką jego policzka, ale się nie obudził. Opuściłam dłoń i wtuliłam się w nagi tors wampira. Tak się cieszyłam, że jednak wrócił. Cholernie się bałam, że zobaczę go dopiero po kilku tygodniach. Spojrzałam na Damona, wciąż miał zamknięte oczy.
Wyswobodziłam się delikatnie z jego objęć i wyciągnęłam z małej szafki przy łóżku mój pamiętnik. Przeszłam cicho przez pokój i ostrożnie otworzyłam drzwi modląc się, aby Damon się nie obudził. Potrzebowałam chwili dla siebie. Zeszłam po marmurowych schodach i zapadłam się w miękkim fotelu, nakrywając nogi kocem.
Kochany Pamiętniku!
Nareszcie wszystko zaczęło się układać. Damon wrócił, a ja wyznałam mu miłość. Tak, kocham go. I nadal nie mogę uwierzyć, że musiał wyjechać, żebym to zrozumiała. Ale kiedy dotarło do mnie, że przez długi czas go nie zobaczę, coś we mnie pękło. Broniłam się przed tym uczuciem ze względu na Stefana. Przecież to bracia, a z jednym dopiero co się rozstałam.
Stefan nadal jest dla mnie ważny. Nie jako chłopak, ale jako dobry przyjaciel, tak jak Matt czy Tyler. Mimo że mała cząstka mnie nadal jest przy wampirze, zamierzam cieszyć się miłością do Damona. Jest dla mnie wszystkim. Kiedy go przytulam czuję, że nic lepszego nie może mnie już spotkać. Ale wtedy on mnie całuje a ja czuję się jak w niebie. Jakby nie mogły mnie dosięgnąć żadne kłopoty i problemy. Jakby jego ramiona chroniły mnie przed całym złem tego świata. Żałuję, że nie jest to możliwe. Takie już jest życie. Ciężkie, męczące, ale ma też swoje dobre strony.
Nie ma mnie w domu kilka dni, a ja już tęsknie. Ale nie wiem, czy jeszcze kiedykolwiek pojadę do Londynu, więc zamierzam korzystać, bawić się! W końcu po to tu jestem.
Elena.
Zamknęłam pamiętnik i odłożyłam go na stolik. Wstałam i poszłam do kuchni, żeby zaparzyć sobie kawę. Włączyłam czajnik i odwróciłam się, wpadając na kogoś i zbijając szklankę. Odłamki szkła poturlały się po całej podłodze, robiąc niezły hałas.
– Dawno się nie widziałyśmy, ślicznotko – wysyczała Katherine do mojego ucha, łapiąc mnie za rękę.
Serce zaczęło mi szybciej bić, a w głowie miałam sto myśli na sekundę. Jak tu weszła bez zaproszenia? Czego chce? Zawołać Damona? Porozmawiać z nią?
– Po co przyszłaś? – zapytałam drżącym głosem. Nie mogłam się uspokoić.
– Po zemstę, skarbie. Ale jeszcze nie teraz. Mam dla ciebie propozycję. Albo wyniesiesz się z Mystic Falls i zapomnisz o braciach Salvatore, albo skończysz marnie – rzuciła i posłała mi uśmiech. Zacisnęła dłoń tak mocno na moim ramieniu, że spod jej paznokci zaczęły wypływać maleńkie krople krwi.
Wyrwałam jej rękę z uścisku i wysyczałam:
– Idź do diabła, Katherine.
W jej czekoladowych oczach pojawił się gniew, ale szybko i skutecznie go zwalczyła. Usłyszałam kroki na schodach.
– Pamiętaj, że jesteś daleko od swoich przyjaciół i nie możesz im teraz pomóc. I nie próbuj żadnych sztuczek, złotko – rzuciła na odchodne i wyskoczyła przez otwarte okno.
Stałam nieruchomo, nie zwracając uwagi na to, że woda już się zagotowała.
– Wszystko w porządku? – zapytał Damon, wchodząc do kuchni.
– Tak. Strąciłam szklankę ze stołu – odparłam wymijająco. Nie wiem dlaczego, ale jak na razie nie chciałam powiedzieć wampirowi o naszym porannym gościu.
– Skaleczyłaś się - stwierdził troskliwie. Podszedł do szafki i wyjął z niej plaster, po czym przykleił go na zadrapania na moim ramieniu.
– Jestem niezdarna – jęknęłam i kucnęłam, żeby pozbierać odłamki szkła walające się po całej podłodze.
– Idę wziąć prysznic. Chętna? – zapytał Damon i uśmiechnął się do mnie uwodzicielsko podnosząc do pozycji stojącej.
Nie czekając na odpowiedź, przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować mnie po szyi.
– Nawet nie wiesz jak się cieszę, że tu jestem razem z tobą – wyszeptał mi do ucha, a pode mną ugięły się nogi. Musiałam podeprzeć się blatu, by nie upaść.
Czy on musi tak na mnie działać? Przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz.
– Mhmm... Widzę, że już sobie wszystko wyjaśniliście – powiedziała uśmiechnięta Caroline i jakby nigdy nic zaczęła szykować sobie śniadanie.
– Też poproszę – rzuciłam do niej, a zawiedziony Damon udał się do łazienki.
Usiadłam przy stole, a po chwili do kuchni weszła Bonnie i opadła na krzesło obok mnie.
– I jak? – zapytała.
Caroline zajęła miejsce naprzeciwko mnie i położyła przed nami talerz z bułkami. Wzięłam jedną i ugryzłam kęs.
– Opowiadaj! – jęknęła wampirzyca, nie mogąc usiedzieć w miejscu. Kto jak kto, ale ona musiała wiedzieć o wszystkich miłosnych sprawach.
– Jesteśmy ze sobą – wyrzuciłam z siebie w końcu, oblewając się rumieńcem. Caroline pisnęła wesoło. Upiłam łyk herbaty i zaczęłam opowiadać dziewczynom wydarzenia z poprzedniego wieczoru.
– Powiedział, że wolałby siedzieć ze mną jako przyjaciel, niż o mnie zapomnieć – dodałam z uśmiechem i przerwałam. Uświadomiłam sobie, że nieświadomie zdradził mi swoje zamiary. – Wyznałam mu miłość i jest okej – wydusiłam z siebie na jednym tchu i pognałam do sypialni Damona.
Otworzyłam drzwi i wparowałam do środka. Nie mogłam uwierzyć w to, co chciał zrobić.
Wampir stał przy regale, wpatrując się w książki. Podeszłam do niego i pchnęłam go z całej siły. Spojrzał na mnie zaskoczony.
– Wcale nie chciałeś wracać. Powiedziałeś, że chciałeś zapomnieć. O mnie. O wszystkim, co się między nami wydarzyło – mówiłam szybko, i aż się we mnie gotowało. – Chciałeś mnie tu zostawić. Pomyślałeś chociaż przez chwilę, co bym poczuła, gdybyś po miesiącu nadal nie wracał? Po roku? Po kilku latach?
Damon patrzył na mnie z łagodnością.
– Usiądź – poprosił.
– Wychodzimy pozwiedzać. Idziecie z nami, czy będziecie się migdalić po kątach?! – krzyknęła Caroline ze schodów.
– Idźcie same! – odkrzyknęłam jej, po czym usiadłam na łóżku. Wampir usiadł obok mnie. Objął mnie ramieniem i zaczął szeptać do ucha:
– Tak. Chciałem zapomnieć. Możesz mieć lepsze życie beze mnie i dobrze o tym wiesz. Bez picia krwi, zabijania. Powiedziałem Alaricowi, że wyjeżdżam i żeby wszytko ci wytłumaczył. Ale po kilku godzinach drogi nie mogłem przestać o tobie myśleć. Im byłem dalej od ciebie, tym bardziej bolało mnie serce. Musiałem wrócić, bo cię kocham – szeptał.
Obróciłam się w jego stronę i złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek. Zaczął go pogłębiać i przyciągnął mnie do siebie, ale przerwałam. On był ze mną szczery, teraz moja kolej.
– Damon... coś ci powiem. Ale obiecaj, że nie będziesz na mnie zły – wyszeptałam błagalnie, patrząc w jego oczy. Skinął głową, więc kontynuowałam. – Dzisiaj rano... ktoś u nas był.
Czułam, jak jego mięśnie tężeją na te słowa. Jak z oczu znika miłość, a pojawia się złość.
– Kto? – wysyczał przez zaciśnięte zęby i przyciągnął mnie do siebie, zamykając w stalowym uścisku. Gładził dłońmi moje plecy, próbując się uspokoić.
– Katherine. Powiedziała, że pragnie zemsty. Mam wyjechać z Mystic Falls i zapomnieć o tobie... i Stefanie. I że mam to zrobić szybko, bo ona jest wśród moich przyjaciół, a stąd im nie pomogę – szeptałam rozgorączkowana.
– Shhh... damy radę, księżniczko. Nie pozwolę, by coś ci się stało. Nie dopuszczę do tego.
– Trzeba wracać. Tam jest Jeremy, Rick...
– Nie. Ona chce, żebyś przyjechała do Mystic Falls, więc tego nie zrobimy. Ale teraz muszę coś załatwić - powiedział stanowczo i pocałował mnie w czubek głowy, po czym wyszedł z pokoju.
Zbiegłam na dół i stanęłam w drzwiach wejściowych, by uniemożliwić Damonowi wyjście. Może ma więcej siły, ale warto spróbować.
Stanął przede mną zaskoczony, tak jak myślałam.
– Gdzie idziesz? – zapytałam drżącym głosem.
– Powyrywać kilka serc, skarbie – odpowiedział i rzucił mi zniewalający uśmiech.
– Ona nie jest sama, Damon. Nie puszczę cię – stwierdziłam stanowczo. Nie mogłam pozwolić, by sam poszedł do Katherine. Nie mógł dać ponieść się złości. – Nie chcę zostać sama. Dziewczyny wyszły, boję się - dodałam szybko mając nadzieję, że to pomoże. Tak, bałam się, ale o niego.
Stał kilka sekund w milczeniu. Potem przytulił mnie mocno do piersi a ja odwzajemniłam uścisk.
– Masz rację. Nie powinienem zostawiać cię samej. Ale nie bój się, nikomu nic się nie stanie – wyszeptał w moje włosy, a ja odetchnęłam z ulgą, że postanowił zostać.
Byłam tylko ciekawa, co też wymyśliła Katherine.
*****************************************************************
Z góry przepraszam, że nie dłuższy :) Dziękuję za Wasze komentarze, ogromnie mnie motywują. Na mojego bloga zaczęło zaglądać coraz więcej osób, niezmiernie się z tego cieszę :D Kolejna notka najpóźniej w niedzielę <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz