poniedziałek, 6 lipca 2015

Rozdział Trzydziesty Drugi

Gdy zegar wybił pierwszą w nocy, zaczęłam się denerwować. Nie odbierał telefonu, nie odpisał na sms-a, gdy zapytałam, czy wszystko w porządku. Damon był wampirem, ale po ostatnich kilku miesiącach wiedziałam, że to nie wystarczy, żeby przeżyć. Nawet nieśmiertelni powinni bać się o swoje życie, bo nigdy nie wiadomo, jakie niespodzianki szykuje dla nas los. Za oknem padał deszcz, przesłaniając wszystko wokół. Stukałam nerwowo paznokciami o parapet i co chwila wyglądałam przez zabrudzoną szybę pokoju Damona, czy przypadkiem wampir nie znalazł drogi powrotnej do domu.
W końcu straciłam cierpliwość. Przebrałam się w jeansy i bluzę, założyłam kurtkę przeciwdeszczową i po upewnieniu się, że wzięłam ze sobą komórkę i klucze, wyszłam z pensjonatu. Na dworze uderzyła we mnie fala zimna, jakbym zanurzyła się w lodowatej wodzie. Narzuciłam na głowę kaptur, wcisnęłam ręce do kieszeni i ruszyłam przed siebie. Zmrużyłam powieki, chroniąc oczy przed kaskadą kropel spadającą z ciemnego nieba.
Gdy weszłam między drzewa, zadrżałam. To, co w dzień było po prostu drzewami, teraz zamieniło się w macki, próbujące po mnie sięgnąć. Wiatr targał gałęziami na prawo i lewo, jakby irytował się, że jestem za daleko. Przyspieszyłam kroku, modląc się w duchu o szybkie odnalezienie Damona. Wszystko dookoła szeleściło złowroga, słyszałam każde uderzenie i każde puknięcie, jakbym nagle miała wampirzy słuch. Szkoda, że mój wzrok tak nie działał, bo jedyne, co widziałam, to zarysy szalejących drzew.
Chłód przenikał mnie do szpiku kości. Zaczęłam myśleć o zachowaniu Damona po rozmowie o Cassandrze. Miałam wrażenie, że w jakiś sposób go to zabolało albo uraziło. A może po prostu chodziło o to, że się przede mną otworzył, chociaż minimalnie. Zazwyczaj chował się za siecią ironii i arogancji, próbując ukryć swoje uczucia i myśli. Nie lubił okazywać, że jest szczęśliwy albo zraniony, bo bał się, że ktoś może obrócić to przeciwko niemu. Taki po prostu był Damon. Wyznawał ideę, że uczucie to nie jest nic dobrego. Zmieniło się to tylko w stosunku do mnie. Cóż... W stosunku do Cassie chyba też. Nie kochał jej, ale w jakiś sposób mu na niej zależało.
Po kilkunastu minutach drogi stwierdziłam, że raczej go tutaj nie znajdę, a przy okazji zamarznę albo się zgubię, gdy odejdę zbyt daleko od głównej ścieżki. To byłaby bardzo upokarzająca śmierć, zważając na to, ile już przeszłam i ile trudności pokonałam.
Błyskawicznie obróciłam głowę w prawą stronę, gdy usłyszałam ciche mruczenie. W oddali dostrzegłam zarysy dwóch postaci splecionych w uścisku. Deszcz siekający z góry rozmazywał wszystko, co widziałam, więc zdałam się na słuch. Wciągnęłam głośno powietrze, gdy do moich uszu dobiegł cichy, kobiecy jęk bólu.
Odchrząknęłam, by zwrócić na siebie uwagę. Wydawało mi się, że to Damon ukazał swoje oblicze wampira. Napastnik podniósł głowę, ale przez ciemność i deszcz nie byłam w stanie dostrzec, czy to na pewno mój chłopak. Trochę mi ulżyło, gdy postać przegryzła sobie nadgarstek, a potem przytknęła go do ust ofiary. Niewiele wampirów przejmowało się ludzkim życiem i zazwyczaj wypijało krew do ostatniej kropli.
Stałam jak słup soli, niepewna, co powinnam zrobić. Z jednej strony było serce, które zaczęło wybijać szaleńczy rytm i kazało mi uciekać, schować się przed niebezpieczeństwem będącym tak blisko mnie, instynkt samozachowawczy był tego samego zdania. Ale z drugiej strony było dziwne przeczucie, że to Damon. Taki szósty zmysł, a po pół godzinie szukania go i zamartwiania się nie potrafiłabym teraz odejść.
Gdy ofiara zrobiła kilka kroków w głąb lasu, zapewne kierując się do domu pod wpływem hipnozy, napastnik zrobił kilka kroków w moją stronę. Miał szerokie barki i był wysoki, co działało na moją korzyść, gdyż bardzo przypominał sylwetkę Damona. Postać zaczęła się do mnie zbliżać, a ja dalej wytrwale stałam i wyzywająco unosiłam podbródek.
- Eleno? - Damon. Całe szczęście, że to on. - Co tu robisz? Wiesz, która jest godzina?
Prychnęłam i z niedowierzaniem spojrzałam na Damona.
- Nie, nie wiedziałam. Szukałam cię przez pół godziny w deszczu po lesie, żeby się zapytać. - Zadrżałam, gdy zawiał wiatr i zsunął mi z głowy kaptur. Włosy, do tej pory chronione przed deszczem, nagle zamieniły się w kapiące wodą strąki. Nie zadałam sobie trudu ponownego zakładania kaptura - już było za późno.
Damon wyglądał na lekko niepewnego tego, co powinien zrobić. Zmrużył oczy i zagryzł dolną wargę, nie spuszczając ze mnie przeszywającego spojrzenia. Czarne kosmyki mokrych włosów opadały mu na czoło, krople spływały po jego prostym nosie wprost na zaciśnięte wargi, żeby stamtąd przedostać się na brodę, gdzie mieszały się z pozostałą tam krwią i zabarwiały na czerwono.
- Chodź do domu - poprosił, podchodząc do mnie i obejmując mnie w pasie. Poczułam znajomą woń whisky i perfum Damona. - Nie chcę, żebyś zamarzła.
Bez uprzedzenia chwycił mnie pod zgięciem kolan jedną ręką i podniósł. Pisnęłam cicho i mocno owinęłam rękami jego szyję. Wtuliłam twarz w koszulkę wampira i zacisnęłam powieki, wiedząc, co za chwilę mnie czeka. Nagle lodowate powietrze uderzyło mnie w twarz, wiatr rozwiał włosy a ja czułam się, jakby wciągał mnie jakiś wir. Żołądek zacisnął się w supeł, podczas gdy Damon w wampirzym tempie wracał do domu. Nienawidziłam tego. Już po kilku sekundach robiło mi się niedobrze i kręciło się w głowie.
Tak samo szybko jak się zaczęło, tak się skończyło. Damon postawił mnie na podłodze w korytarzu, tuż obok potężnych drzwi wejściowych w pensjonacie. Gdy rozbłysło światło, które włączył wampir, zobaczyłam, że jego biały t-shirt przód ma cały ubrudzony krwią.
Zadrżałam z przyjemności, gdy ciepłe powietrze mnie otuliło, pozwalając się ogrzać. Już otwierałam usta, żeby odezwać się do Damona, ale wampir zniknął. Westchnęłam ciężko i zrezygnowana poczłapałam po schodach na górę, mocząc po drodze całą podłogę.
Sypialnia Damona była pusta, więc skierowałam się do jego łazienki, prowadzona cichym szumem puszczanej wody. Po drodze zdjęłam z siebie mokrą kurtkę, bluzę i spodnie, po czym rzuciłam je w kąt. Marzyła mi się ciepła kąpiel, najlepiej taka, która nigdy by się nie skończyła.
Damon stał przed lustrem w samych spodniach i zmywał resztki krwi z szyi. Widok jego nagiego torsu, mięśni na plecach i ramionach i spowodował szybsze bicie mojego serca. Biała wanna stojąca pod ścianą była do połowy wypełniona spienioną wodą.
- Wszystko w porządku? - zapytałam w końcu. Podeszłam do niego i położyłam mu dłoń na lodowatym ramieniu.
Damon westchnął ciężko i odpowiedział, nawet na mnie nie patrząc:
- Wykąp się, pewnie strasznie zmarzłaś.
Wzięłam głęboki oddech, żeby zachować resztki cierpliwości. Wieczorem było romantycznie i przyjemnie. Wampir zachowywał się tak, żebym czuła się jak księżniczka. Wygłupialiśmy się i rozmawialiśmy, a ja nareszcie czułam, że wszystko jest na swoim miejscu. Teraz Damon zaczął budować wokół siebie mur, starając się nie pokazać żadnych uczuć.
Skierował się do wyjścia, kiedy złapałam go za dłoń i z całej siły przyciągnęłam do siebie. Zarzuciłam mu ręce na szyję, czując, jak się rozluźnia. Przystawiłam usta do ucha Damona i szepnęłam cicho:
- Wykąp się ze mną. Nadal pamiętam twoją obietnicę. - Przygryzłam delikatnie płatek jego ucha. Dłonie wampira od razu mocniej zacisnęły się na moich biodrach, przysuwając bliżej siebie. Musnął delikatnie wargami mój policzek, potem brodę, żeby następnie odnaleźć drogę do moich ust.
Jęknęłam cicho, gdy niemal brutalnie zaczął mnie całować, całkowicie pozbawiając tchu. W głowie momentalnie zrobiło mi się pusto, jakby myśli nagle wyparowały, pozostawiając tylko słodkie uczucie namiętności i pożądania.
Zjechałam dłońmi po torsie Damona, badając palcami strukturę jego mięśni, które napięły się pod moim dotykiem. Sprawne ręce wampira badały zachłannie moje plecy, wywołując dreszcze przebiegające po moim kręgosłupie. Ta bliskość między nami, namiętność, powodowała, że czułam się jakbym płonęła. Jakby ktoś wrzucił mnie na stos z nadzieją, że umrę, a płomienie tylko dodały mi sił.
W końcu oderwałam się od niego, wciągając gwałtownie powietrze do płuc. Wargi wampira zjechały na moją szyję, kąsając ją i zostawiając mokry ślad języka na mojej skórze.
W końcu wampir pozbył się mojej mokrej od deszczu bielizny, a ja jednym, sprawnym ruchem rozpięłam mu spodnie i zsunęłam je z jego wąskich bioder wraz z bokserkami. Dyszałam ciężko, gdy Damon przystawił swoje czoło do mojego i owiał mnie słodkim, gorącym oddechem.
- Nienawidzę tego, jak na ciebie reaguję - wydyszał, łapiąc mnie za pośladki. - Tego, że wiesz, jakiej broni użyć przeciwko mnie.
Zachichotałam.
- Każda dziewczyna wie, jakiej broni użyć przeciwko panu, panie Salvatore. Wystarczy tylko pokazać odrobinę seksapilu.
Oblizał seksownie wargi i zmrużył oczy, w których od dawna gościł płomyk podniecenia, zmieniając stalową niebieskość jego tęczówek w ciepły błękit.
- Cóż, ty masz go chyba odrobię za dużo, zważając na to, że tylko tobie nie mogę się oprzeć. - Musnął ustami moje wargi, zaraz wsuwając do nich język. Wplątałam palce w jego włosy i delikatnie pociągnęłam za ich końcówki.
- Mieliśmy się kąpać - szepnęłam prosto w jego usta. Skinął niezauważalnie głową i odsunął się ode mnie, po czym wszedł do wanny. Zrobiłam to samo, czując, jak gorąca woda rozgrzewa te części mojego ciała, których nie udało się rozgrzać Damonowi.
Oparłam się o jego tors i przymknęłam oczy, pozwalając wampirowi na delikatnie muskanie opuszkami palców mojego brzucha. Nie chciałam przerywać tej cudownej ciszy poważną rozmową, ale musiałam się dowiedzieć, dlaczego Damon zachowywał się dzisiaj tak dziwnie.
W końcu wzięłam głęboki oddech i zaczęłam:
- Co się dzisiaj stało?
Na chwilę zaprzestał swoich ruchów, zaskoczony, ale zaraz je kontynuował.
- Po prostu... Musimy rozmawiać o tym teraz? No wiesz, właśnie TERAZ? - zapytał, muskając wargami mój kark. Zwalczyłam w sobie pokusę poddania się jego słodkim pieszczotom.
- Tak, Damon. Nie chcę, żebyś się ode mnie oddalił. - Nakryłam dłonie wampira swoimi. - Jesteśmy ze sobą, a coraz częściej mam wrażenie, że nie do końca mi ufasz.
- W takim razie się mylisz - szepnął mi do ucha. - Ufam ci bardziej niż kiedykolwiek komukolwiek...
- Ale to nie znaczy, że chcesz mówić mi o wszystkim - przerwałam mu, odwracając się do niego. Zacisnął żeby i czekał na to, co za chwilę powiem. - Od kiedy pijesz prosto z żyły?
Uciekł wzrokiem gdzieś w bok.
- Odkąd się rozstaliśmy. Mniej więcej wtedy wróciłem do świeżej krwi. - Oparł dłonie po bokach wanny i chciał wstać, więc szybko usiadłam na jego kolanach, uniemożliwiając mu to.
Wiedziałam, że to, co zamierzałam powiedzieć, musi być dla niego jasne.
- Dopóki nie będziesz zabijał i dopóki nie będziesz robił nikomu większej krzywdy, jestem w stanie to zaakceptować.
Spojrzał na mnie zaskoczony i zdezorientowany, jakbym nagle poprosiła go o zatańczenie lambady.
- Elena... - Przełknął ślinę i zmarszczył brwi, intensywnie o czymś myśląc. - Ta ty, którą znałem kiedyś, w życiu by mi na to nie pozwoliła - wydukał w końcu.
- Ta ja, która kiedyś znałeś, była ze Stefanem. Jedyne, co wtedy musiałam akceptować, to to, że pożywiał się zwierzętach. Teraz jestem z tobą, a ty jesteś inny. Jesteś sarkastyczny, arogancki, wredny, zapatrzony w siebie, uzależniony od alkoholu, a ja właśnie takiego ciebie kocham. - Wzięłam jego twarz w dłonie i zmusiłam go, by spojrzał mi w oczy. - A to, że pijesz krew, jest twoją kolejną cechą. Chcę, żebyś był sobą, żebyś nie czuł się przeze mnie ograniczany albo... - Wzruszyłam ramionami i westchnęłam ciężko. - Po prostu chcę, żebyś czuł się przy mnie dobrze.
Damon w jednej chwili mocno naprał na mnie ustami, jedną dłoń kładąc z tyłu mojej głowy. Z trudem uwolniłam się od jego zachłannych pocałunków.
- Jeszcze nie skończyłam - szepnęłam, oplatając jego szyję ramionami i kładąc głowę na jego ramieniu. - Chcę cię jeszcze zapytać, kim w tym wszystkim jest Cassie. Nie zareagowałeś dobrze po naszej rozmowie w aucie.
Damon oplótł mnie mocno ramionami w pasie i schował twarz w moich włosach.
- Zależy mi na niej. Nie tak jak na tobie - dodał szybko - ale w jakiś sposób zależy. Tak jak na siostrze, której nigdy nie miałem. Nie czuję do niej nic romantycznego, ale... - zamilknął na chwilę, najwyraźniej zbierając się do powiedzenia czegoś, czego nie chciał powiedzieć. - Czuję się źle na myśl, że będę musiał zerwać z nią kontakt. Przywykłem do jej towarzystwa.
Pogłaskałam go po włosach w geście otuchy.
- Wyjeżdża gdzieś?
- Nie... Myślałem, że nie będziesz chciała, żebym z nią rozmawiał. Ba, żebym przebywał z nią w jednym pomieszczeniu.
Zaśmiałam się cicho i jeszcze mocniej go przytuliłam.
- Może jeszcze wczoraj bym tak powiedziała, ale dzisiaj wszystko się zmieniło. Ja też mam przyjaciół, więc nie będę hipokrytką. Chcesz przyjaźnić się z Cassie, nie widzę problemu.
- Boże, Elena, nie poznaję cię - szepnął, na nowo rozpoczynając podróż wargami po szyi, przez brodę do ust. - Gdzie się podziała ta piekielnie zazdrosna dziewczyna?
Musnęłam kilkakrotnie jego wargi swoimi i odszepnęłam:
- Wciąż tu jest. Zrozumiała tylko, że nie ma o co być zazdrosna.
Pocałował mnie mocno, tym razem nie pozwalając mi się odsunąć. Ale niech mnie piorun trzaśnie jeśli kiedykolwiek powiem, że tego chciałam. Przyciągnęłam go do siebie, rozchylając usta i wpuszczając do środka jego zachłanny język. Ogień znów we mnie zapłonął, a w miejscach, gdzie dłonie Damona stykały się z moją skórą, następował wybuch.
Wampir dotrzymał obietnicy i nie pozwolił mi spać caluteńką noc.

Tydzień później

  Drogi Pamiętniku!
  Nareszcie mogę naprawdę powiedzieć, że jestem szczęśliwa. W moim życiu nie dzieje się nic, czego bym nie chciała. Żadnych pierwotnych, choć nadal jestem ciekawa, o co chodziło z tą hipnozą na Stefanie. Może po prostu Elijah był przejazdem w Mystic Falls wraz z Rebekah, a ta, zazdrosna o byłego kochanka, chciała się zemścić? Rozwiązań jest wiele, ale prawdopodobnie nigdy nie poznam odpowiedzi na to pytanie. 
  Katherine też już więcej się nie pojawiła. Aż dziwne, w końcu ona, panienka Pierce uwielbia mieszać w najmniej odpowiednim momencie. 
  Stefan już sobie mnie odpuścił, przeprowadziłam z nim jak najbardziej szczerą rozmowę. Przyznał, że kręci go teraz pewna blondynka z naszego otocznia, a ja nie jestem pewna, czy mówił o Cassie czy o Caroline. Z obiema dziewczynami spędza dużo czasu. Damon stawia na Matta, ale w to wątpię. 
  Tyler znowu zaczął się do nas odzywać. Przeprosił za swoje zachowanie, ale było mu ciężko znowu być wplątanym w te wszystkie nadnaturalne sprawy, mimo że sam jest hybrydą. Obiecał, że jeśli kiedykolwiek będziemy mieć jeszcze problemy, stanie za nami murem. Osobiście wątpię, żebyśmy znów wpakowali się w jakieś niebezpieczeństwo. 
  W szkole idzie mi naprawdę dobrze. Może uda mi się dostać na wymarzone studia i w końcu na poważnie zajmę się pisaniem? Mam taką nadzieję. 
  Z Damonem jestem szczęśliwa jak jeszcze nigdy. Codziennie czymś mnie zaskakuje, nie pozwala, żeby w naszym związku chociaż na chwilę zagościła nuda. Kocham go całym moim sercem, tak mocno, że czasem zastanawiam się, czy to możliwe. 
  Mam nadzieję, że tak już będzie zawsze. 

Całuję,
Elena.

*********************************************************************************

Dzień dobry! :) Rozdział miał pojawić się wczoraj, więc bardzo przepraszam za spóźnienie, ale chciałam wstawić dopracowaną notkę ;D Dziękuję za wszystkie komentarze i odwiedziny <3
Jeżeli odnieśliście wrażenie, że to koniec mojej historii... Nic bardziej mylnego! Jeszcze dowiecie się o tym, kto i dlaczego zahipnotyzował Stefana, o co chodziło Katherine, pojawią się kolejne problemy :) I tak za dużo już powiedziałam ;p
Jak mijają Wam wakacje? Mam nadzieję, że dobrze ;*
Proszę o każdy możliwy komentarz, nawet z krytyką, która na pewno pomoże mi poprawić się w pisaniu ;D Pozdrawiam Wampirki <3

13 komentarzy:

  1. Momencik... Czy ja dobrze zrozumiałam, że to koniec? Koniec TEJ historii? Powiedz proszę, że się mylę. Gah, nie przyjmuję teraz tego do swojej świadomości. Na pewno bez walki się nie poddam ;)
    Jednak mimo wszystko rozdział wyszedł Ci naprawdę świetnie! Elena na szczęście nie dała za wygraną (polać jej za to) i do końca walczyła o Damona. Gyh, taka dziewczyna to skarb. Niech Damon to wie i dobrze wykorzysta ten fakt, bo kiedyś może być za późno. Ale co ja gadam... Jak na razie nasza Delena ma się dobrze, wnioskując po, naprawdę ślicznym, wpisie Gilbertówny.
    Dobrze, że Stefan "znalazł sobie nowe drzewko", bo on również zasługuje na szczęście. Tak, naprawdę to napisałam. Niech cały internetowy świat wie, że zrobiło mi się żal Stefana. Lepiej nie pytaj, co mnie napadło c:
    Z Gilbertówny to jednak równa babka. Nie dość, że lata za zachwianym emocjonalnie wampirem po lesie, to jeszcze wybacza mu "chory romans" z Cassie i jakby było tego mało, nie ma nic przeciwko jego przyjaźni z nią i w pełni akceptuje jego dziwną miłość do niej. Elena jest chyba zbyt miłosierna, ale toż to jej natura :)
    Myślę, że nie będę się już więcej rozpisywała na temat tego, genialnego, rozdziału, ponieważ nie widzę w tym sensu. Mam nadzieję, że doskonale wiesz jak genialnie napisałaś powyższy rozdział, a moje słowa zupełnie to potwierdzają. Dlatego też kończę ten swój bezsensowny monolog, ale żeby jeszcze bardziej "zadowolić" moją ulubioną internetową pisarkę (mam nadzieję, że w przyszłości coś wydasz, bo szkoda marnować takiego talentu) napisze to jeszcze raz: ROZDZIAŁ DZISIEJSZY JAK I WSZYSTKIE POZOSTAŁE SĄ IDEALNE POD KAŻDYM MOŻLIWYM WZGLĘDEM. Pamiętaj o tym, Kochana :)
    *obiecuje, że to już koniec moich "myśli twórczych"*
    Pozdrawiam serdecznie, życząc ogromu weny twórczej, która musi żyć z Tobą w zgodzie ;) PS. Zapraszam do siebie i takie tam ;)
    #Aleksandre

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć!
    Rozdział jak zwykle fantastyczny! Uwielbiam jak między Damonem i Eleną wszystko się układa. Mile zaskoczył mnie fakt, że nie zrobiła awantury o to, że Damon pije krew prosto z żyły, bałam się tego jak cholera. ;-)
    Oczywiście zmartwił mnie fakt, że czekają ich jeszcze jakieś kłopoty, z drugiej strony mam pewność, że to nie koniec historii, także pisz moja droga, bo ja tu czekam. Mam nadzieję, że szybko pojawi się nn. Ostatnio przechodzę trudny czas i sam fakt, że mogłam poczytać i oderwać się trochę od moich problemów był bardzo miły. Przepraszam też, że komentuję tak późno, ale dopiero dzisiaj znalazłam chwilę dla siebie i mogłam to zrobić.
    Zapraszam również do siebie na nn.
    Pozdrawiam gorąco! Buziaczki :-*
    becauseofyoudelena.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Nareszcie pogodzeni! Mam nadzieje ze Damon y2ego nie zniszczy.. A wgl trochę zazdrosci o Elene by mu sie przydało haha <3 rozdział swietny i dawaj szybko nn!:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze, ze miedzy nimi się układa.To najlepsze co może być! Całe szczescie, że to nie koniec opowiadania !

    Zapraszam do mnie na kolejny rozdział
    http://endless-feelings-and-dreams.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciesze sie że chociaż przez chwilę zagoscil u nich spokój a Elena na prawdę musi kochac Damona skoro zaakceptowała picie krwi i Cassie.. Z rozdziału na rozdział piszesz lepiej i tak trzymaj!

    OdpowiedzUsuń
  6. Swietny boski i niesamowity rozdzial!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. No, czytając zakończenie, powiem Ci, że się zmartwiłam ;o dobrze, że będziesz kontynuowac :* podobało mi isę i to bardzo! czekam!!
    u mnie nn, wpadnij w wolnej chwili :>
    http://to-hell-with-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Heej swietny boski i wgl rozdzial!! Dawaj cos szybko bo tu padne;(

    OdpowiedzUsuń
  9. Kocham to opowiadanie, a rozdziałem jestem zachwycona! Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego jak bardzo mnie nim oczarowałaś ❤ Pięknie napisany, wszystko jest takie, jakie powinno, dużo Deleny, po prostu idealnie :3 Jak ja się cieszę, że Elena nie zrezygnowała z szukania Damona i że się dogadali. Dobrze postąpiła, pozwalając mu na picie prosto z żyły i przyjaźń z Cassie. Sceny w łazience boskie! Aż mi się ciepło na sercu zrobiło czytając ten wpis z pamiętnika Eleny, bo wszystkim się dobrze układa ❤ Bardzo przyjemnie czytało się tą notkę i już się nie mogę doczekać kolejnej ;3
    Pozdrawiam ❤

    OdpowiedzUsuń
  10. Dawaj cos szybko bo nie mogę sie doczekać!:**

    OdpowiedzUsuń
  11. Nowy, wyczekiwany siódmy rozdział u mnie, zapraszam!
    http://endless-feelings-and-dreams.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. I love it, I love it, I love it... No nw co napisać... może znów "I love it"

    OdpowiedzUsuń

Archiwum