wtorek, 7 kwietnia 2015

Rozdział Dwudziesty Dziewiąty

Zazdrość. Co to tak właściwie jest? To zalewająca fala gorąca ale jednocześnie chłód, pozwalający nie zwariować. To pusta dusza i umysł pełen myśli, które wcale nie są miłe. To chęć zabicia drugiego człowieka i pragnienie ochronienia go przed wszelkim złem. To zdenerwowanie i opanowanie w jednym. Tak właśnie mogę określić siebie. 
Cassandra - wysoka blondyneczka, duże, zielone oczy z tym błyskiem, wiecznie uśmiechnięta, optymistycznie nastawiona do życia, bez bagażu doświadczeń, miła dla wszystkich wokół, chętna do niesienia pomocy, słodka, urocza.
I ja.
Elena Gilbert - niska brunetka, smutne brązowe oczy, życiowy bagaż większy niż u niejednego dorosłego, zamartwiająca się, rzadko uśmiechnięta, wiecznie płacząca lub narzekająca, nienawidząca swojego życia, bez jakiejkolwiek rodziny.
Nie trzeba się nawet zastanawiać, dlaczego Cassie spodobała się Damonowi. Przez calutki spacer razem się śmiali, wygłupiali, rozmawiali. Wampir już kilka razy próbował wciągnąć mnie do rozmowy, ale jakoś nie miałam na to ochoty. Z daleka można było też zauważyć, jak dziewczyna na niego patrzy. Jak się uśmiecha. Jak daje mu do zrozumienia, że jest dla niej kimś więcej. Pomoc przy przejściu zawalonego drzewa - buziak w policzek w ramach podziękowania. 
W tamtym momencie niemal wybuchłam. Cassie spojrzała wtedy na mnie, a jej usta ułożyła się w kpiącym uśmiechu. Damon stanął bezradny i zerknął na mnie zdenerwowany, ale udałam, że nawet tego nie zauważyłam. Nie pokażę tej suce, że doprowadza mnie do szału. Nie dam jej tej cholernej satysfakcji. 
Przez cały drogę trzymałam się z Zackiem, przyjacielem Cassandry. Był skryty, nie lubił mówić o sobie, więc przez większość czasu szliśmy w ciszy. Jedyne czego się dowiedziałam to to, że ma do załatwienia ważną sprawę więc przyjechał tutaj, żeby odpocząć. Zack wyglądał sympatycznie, czarne, krótkie włosy, ciemne oczy. 
- Elena, może opowiesz Cassie o wyciecze do Londynu? - Damon odwrócił się do mnie i ponownie spróbował zagadać. - No wiesz, ja musiałem jak zwykle pilnować ciebie i nie miałem czasu się rozejrzeć. 
Zaśmiałam się cicho i klepnęłam go w ramię. 
- Innym razem - odpowiedziałam, pocierając zmarznięte ramiona. W tych okolicach śnieg już padał, zakrywając wszystko białą pierzynką. Nagie drzewa uginały się od silnego wiatru i nagle zatęskniłam za nikłym słońcem w Mystic Falls.
- Zimno ci? - zapytał Damon, obejmując mnie i całując w policzek. - Trzeba było się cieplej ubrać, zmarzluchu. Mówiłem, że to nie jest zimna jak w naszym miasteczku.
Cassie spojrzała na nas przelotnie i odwróciła wzrok. Przytuliłam się do wampira jeszcze mocniej, rozkoszując się przyjemnym ciepłem. 
- Wracamy? - spytałam cicho. - Chodzimy już od trzech godzin.
- Jasne, możemy wracać - odpowiedział i pocałował mnie w czubek głowy, a mnie nagle ogarnął smutek. Co jeśli to wszystko stracę? A Cassandra zyska?

***

Weszłam do naszej sypialni i rzuciłam się na łóżko. Wśliznęłam się pod kołdrę, przymknęłam oczy i przytuliłam głowę do poduszki Damona, która była przesiąknięta jego zapachem. Trzęsłam się z zimna. Z twarzy zszedł mi sztuczny uśmiech, który towarzyszył mi przez ostatnie kilka godzin. Nie umiałam wyrzucić z głowy ich obrazu, po prostu nie umiałam. 
Od wczorajszego wieczoru towarzyszył mi jakiś rodzaj lęku, ale nie wiedziałam dlaczego. Taki nieznośny ciężar w piersi, szybsze bicie serca. Strach przed utratą go. Pierwszy raz zobaczyłam, że Damon ucieszył się na widok jakiejś dziewczyna aż tak. Właściwie nie lubiłam jej od tego pamiętnego dnia, w którym dowiedziałam się o jej istnieniu przez rozmowę telefoniczną Damona. 
Do tego czułam, że chwilowy spokój zostanie zmącony. Przeczucie, którego nie umiałam zignorować. Wszytko zaczęło mnie już przygniatać, nie miałam siły żeby zmierzyć się z tym wszystkim. Katherine, która pojawia się i znika, straszy mnie, a potem odpuszcza? To nie jest do niej podobne, więc mi się nie podoba. Pierwotni, którzy hipnotyzują Stefana i co dalej? Podróżnicy, Enzo, Cassandra, Jeremy. O ile łatwiej byłoby po prostu umrzeć i mieć święty spokój. Bo ostatnio jedyne co czuję, to strach. 
Zadrżałam, gdy ktoś odgarnął mi włosy z czoła. Nie musiałam nawet otwierać oczu, żeby dowiedzieć się kto to. Jego dotyk rozpoznałabym wszędzie i zawsze, byłam tego pewna. 
- Przyniosłem ci gorącą herbatę, żebyś trochę się rozgrzała - oznajmił cicho. Rozchyliłam powieki i natknęłam się na jasnoniebieskie spojrzenie, zabarwione niepokojem. 
Usiadłam i wzięłam do rąk czerwony kubek. 
- Dziękuję. - Uśmiechnęłam się i zaciągnęłam zapachem. - Truskawkowa, moja ulubiona.
- Wiem. - Uśmiechnął się i wśliznął do mnie pod kołdrę. 
Między nami zapadła niezręczna cisza. Upiłam łyk, niemal parząc sobie język. 
- Co się dzieje, Eleno? - zapytał po chwili, nie spuszczając ze mnie wzroku. - Od wczoraj jesteś... inna. Dziwnie cicha. 
Oblizałam wargi i zaczęłam dmuchać na herbatę, żeby trochę ją ostudzić. Nie chciałam z nim o tym rozmawiać, nie miałam zamiaru mówić mu, że jestem zazdrosna. Czy on w ogóle by to zrozumiał? 
- Elena? Jesteś tam jeszcze? - Zaśmiał się cicho i wziął kubek z moich rąk, po czym odstawił go na szafkę nocną. 
- Ten kto daje i odbiera ten się w piekle poniewiera - mruknęłam rozbawiona, zarzucając Damonowi ręce na szyję i przytulając się do niego. Jego ręce od razu owinęły się wokół mnie. Wciągnęłam jego zapach głęboko do płuc, chcąc go zapam... Zapamiętać? Przecież możesz go przytulać kiedy chcesz! ofuknęłam samą siebie. 
- Proszę cię, ja mam zapewnione honorowe miejsce w piekle - oznajmił i odsunął mnie od siebie, patrząc w oczy. - Co się dzieje? - zapytał dobitnie. 
- Bo... Ja nie chcę cię stracić, Damon - powiedziałam cicho, kładąc dłoń na jego policzku. Wampir zmarszczył brwi i spojrzał na mnie zdziwiony.
- Nie stracisz mnie, przecież tutaj jestem. Co tam znowu sobie wymyśliłaś, co? - Zaniepokojony nie odrywał ode mnie wzroku, pewnie starając się odgadnąć co chodzi mi po głowie. 
- Nie podoba mi się to co robi Cassie - oznajmiłam stanowczo, ale spokojnie, patrząc na niego wyzywająco. - Nie ma prawa cię całować, nawet w policzek, dopóki ze mną jesteś. Ma cię nie przytulać, i w ogóle trochę się ogarnąć. 
Na twarz Damon wstąpiło zaskoczenie, a potem złość. Zacisnął zęby i wstał, po czym odwrócił się do mnie tyłem. Po chwili dobiegł mnie jego ironiczny śmiech. Przełknęłam ślinę i z mocno bijącym sercem wstałam. 
- Wiesz że jesteś idiotką? - warknął, spoglądając na mnie spode łba. Jego ciepłe oczy zamieniły się w lodowiec, ciskały piorunami. Gdyby spojrzenia mogły zabijać, już leżałabym martwa. - Przez tyle czasu pokazywałem ci, że mi zależy. Dawałem ci do zrozumienia, ze nie będzie innej. Nigdy. 
Wzięłam głęboki oddech, żeby się uspokoić i czasem nie rozpłakać, mimo że w gardle rosła mi gula. Powieki zaczynały szczypać niemal tak jakbym miała pod nimi piasek, bo starałam się powstrzymać łzy. 
- Damon, pozwoliłbyś na to, żeby jakikolwiek facet zbliżył się do mnie tak jak Cassie do ciebie? - powiedziałam pewnym głosem. Zacisnął pięści i zrobił krok w moją stronę. 
- A Stefan? Matt? Tyler? Każdy z nich jest do cholery blisko ciebie, a ja muszę to akceptować - syknął. 
- Czy którykolwiek z nich pocałował mnie w policzek ot tak, bo taka naszła go ochota? Nie jesteś jej obojętny, Damon. A ja nie zamierzam patrzeć, jak wszystko się kończy z powodu jakiejś dziewczyny. 
- Kocham cię, Elena. Zawsze tak było, od samego początku. Z Cassie nic mnie nie łączyło, nie łączy i łączyć nie będzie. 
Chciałam do niego podejść, ale zatrzymał mnie ruchem ręki. Przymknął oczy i zapytał cicho, jakby bał się odpowiedzi:
- Aż tak mi nie ufasz?
Przełknęłam ślinię. 
- Ufam ci - odparłam. Posłał mi pytające spojrzenie. - Nie ufam jej.
Damon zacisnął zęby i wyminął mnie bez słowa, po czym wyszedł, trzaskając drzwiami.

***

- Hej Bonnie, co słychać? - zapytałam, siedząc na parapecie w sypialni. 
- Wszystko w porządku, a tam? Masz dziwny głos. - W jej własnym słyszałam podekscytowanie, mimo że rozmawiałyśmy przez telefon. 
- Pokłóciłam się trochę z Damonem, ale nie przejmuj się. Obydwoje jesteśmy już zmęczeni wszystkim i nie mamy na czym się wyładować, więc jakoś tak wyszło - skłamałam, wiedząc że i tak wyczuje blef. 
- Pewnie podsłuchuje? Pogadamy jak wrócisz - przestrzegła mnie i zachichotała, a ja jej zawtórałam. - Muszę ci coś powiedzieć, Eleno. Znaleźliśmy coś, co może nam pomóc. Czar.
W słuchawce zapanowała cisza. Uśmiechnęłam się. Damy radę, jak zawsze. Pokonamy podróżników, byłam tego pewna. 
- No mów! - krzyknęłam do komórki, wpatrując się w okno. 
- Zaklęcie oznacza każde ciało, w którym zamieszkał nieproszony gość czerwoną gwiazdą. Jeśli ktoś jest praworęczny, na prawym nadgarstku, a jeśli leworęczny na lewym. - Słyszałam w jej głosie radość i dumę, a miała z czego być dumna. 
- To wszystko zmieni, Bonnie. Nie wiem jak ci dziękować...
- Za co masz mi dziękować? - mruknęła rozbawiona. - Też jestem w to zamieszana, nie myśl że zrobiłam coś dla ciebie, proszę cię. 
Zaśmiałam się.
- Idę powiedzieć Damonowi, kocham cię. 
- Ja ciebie też, trzymaj się. 
Odłożyłam telefon na szafkę i wzięłam głęboki oddech. Nie mogłam w to wszystko uwierzyć, miałam wrażenie, że to jakiś odległy sen. Znajdziemy Lily, która im wszystkim przewodzi, zabijemy ją, albo przekonamy do tego, żeby przeszli do Nowego Orleanu. Potem skontaktujemy się z Katherine, wyjaśnimy sobie z nią wszystko, tak jak z pierwotnymi i będziemy mieli spokój. 
Wybiegłam z pokoju, wpadając na kogoś. Zack stał przed drzwiami, zaskoczony. 
- Zaczynamy grać w butelkę, idziesz? - zapytał, uważnie mi się przyglądając. 
- Jasne - odpowiedziałam, idąc do salonu.
Kanapa została przesunięta pod ścianę, żeby zrobić miejsce na białym dywanie. Na podłodze siedział Damon, popijając whisky, którą pewnie ze sobą przywiózł, a obok niego jak zwykle Cassie. Żadne z nich nawet na mnie nie spojrzało, więc nic nie powiedziałam. Zajęłam miejsce obok wampira. Po chwili dołączył do nas Zack i zaczęła się gra.
Najpierw było strasznie niezręcznie. Damon nie odzywał się do mnie, ale starał się też ignorować Cassie. Ja udawałam, że między mną a wampirem nic się nie wydarzyło. Mieliśmy przeróżne pytania i zadania. Od śpiewania i tańczenia, po osobiste wyznania. Po czasie atmosfera zrobiła się przyjemna, każdy zaczął czuć się pewnie i otworzył się chociaż trochę. Mi humor bardzo się poprawił przez telefon Bonnie, więc nawet nie zwracałam uwagi na Cassie. Po prostu piłam piwo, jadłam chipsy i głośno się śmiałam. Trochę szumiało mi w głowie od alkoholu, ale przynajmniej była zabawa. 
Kiedy Zack zakręcił butelką i wypadło na Cassandrę, dziewczyna wybuchnęła śmiechem i klasnęła w dłonie. 
- Pytanie! Chcę pytanie! - krzyknęła wesoło, niemal przewracając miskę z popcornem. 
- Niech się zastanowię - mruknął Zack, mrużąc niebezpiecznie oczy. - Imię chłopaka, który najlepiej się całuje. 
- Damon! - odparła bez zastanowienia, sięgając po butelkę. 
Damon? Spojrzałam na niego, a on przerażony patrzył na mnie. Wymusiłam uśmiech udając, że doskonale wiedziałam o tym, że się całowali. A jednak. Czy zawsze moja intuicja musi mieć rację? 
- A w łóżku jaki dobry - oznajmiłam, przenosząc wzrok na Cassandrę. Ogarnęła mnie taka złość, że ledwo się kontrolowałam. Miałam ochotę powybijać jej zęby, wydrapać oczy, urwać ten długi język i wepchnąć go jej do gardła. 
- Nie miałam okazji sprawdzić ale było blisko. Wierzę ci na słowo. - Kiedy zakręciła butelką, dostrzegłam na jej ręce czerwoną plamkę. Nie. Błagam powiedzcie, że to do cholery nie jest prawda.
- Cassie, mogę zobaczyć twoje paznokcie? Bardzo ładny kolor - pochwaliłam, próbując panować drżący głos. 
Wyciągnęła do mnie prawą rękę. Moje serce na chwilę się zatrzymało, gdy dostrzegłam na niej szkarłatną gwiazdę z pięcioma ramionami. Podróżniczka. 
Jak gdyby nigdy nic wstałam i poszłam do sypialni, odprowadzona przez zaskoczone spojrzenia reszty. Drżały mi ręce, gdy wyciągałam spod łóżka walizkę i wrzucałam do niej ubrania. Po prostu chciałam być już w domu, z dala od tego wszystkiego. Oddychałam ciężko uświadamiając sobie, w jakim niebezpieczeństwie byliśmy przez ostatnie dwa dni. 
- Co robisz? - Damon wszedł do pokoju. Podskoczyłam cicho - nie słyszałam że przyszedł. Gdy nie odpowiedziałam, chwyci mnie za nadgarstki i obrócił w swoją stronę. 
- Nie skradaj się tak - syknęłam. - Pakuję się, nie widzisz? 
Spojrzałam mu prosto w twarz. Czułam do niego wstręt po tym, czego się dowiedziałam. 
- Dlaczego? - szepnął, kładąc dłoń na moim policzku. Strąciłam ją od razu. 
- Okłamałeś mnie - warknęłam. Odwróciłam się i powróciłam do wrzucania ubrań do walizki, żeby zająć czymś ręce. - Między nami nic nie było - zaczęłam, naśladując jego głos. 
- Zostawisz mnie? - zapytał spokojnie. - Tylko dlatego...
- Tylko dlatego że mnie oszukałeś?! - krzyknęłam, nie wytrzymując. - Nie byliśmy ze sobą jak to zrobiłeś! Wróciłabym do ciebie nawet jakbyś mi oznajmił, że przespałeś się z połową Mystic Falls, bo takie miałeś wtedy prawo! 
- Więc nic by to nie zmieniło - syknął, zakładając ręce za głowę i krążąc po pokoju. 
- Ale mnie okłamałeś, Damon. Jak mam ci ufać, skoro nie potrafisz powiedzieć mi prawdy na samym początku naszego związku? - Zapięłam zamek od torby i spojrzałam mu w oczy. - Kocham cię, Damon. Jesteś tym moim chłopczykiem, dla którego zrobię wszystko. Ale potrzebuję przerwy. 
Nie płakałam. Oddychałam głęboko, serce biło mi równo, ręce nie drżały. Od dłuższego czasu wiedziałam, że to w końcu się stanie. Nic nie trwa wiecznie, wszystko co dobre kiedyś się kończy i takie tam.
- Nigdzie nie jedziesz, za dużo wypiłaś - powiedział. Po chwili milczenia dodał: - Elena, proszę, nie rób tego. Nic do niej nie czuję, nie rozumiesz? To było kilka godzin po naszym zerwaniu...
- Nie chcę słuchać twoich wyjaśnień. Czas na nie minął, przykro mi. - Poszłam w kierunku łazienki, chcąc wziąć gorącą kąpiel. - Jestem ciekawa czy wiesz, że prawie wpakowałeś się do łóżka podróżniczce - dodałam, zanim zamknęłam drzwi. 


*********************************************************************************

A więc, jednak jestem wcześniej! :D Nie jestem dumna z tego rozdziału, pisało mi się go strasznie, ale nareszcie jest :) Mam nadzieję, że ktoś to jeszcze czyta ;) Bardzo ładnie proszę o komentarze, z każdą opinią <3 
No i spóźnione życzenia dla wszystkich <3 

11 komentarzy:

  1. Witaj Kochana!
    Jak to nie jesteś zadowolona? :-0 Ja czytałam z zapartym tchem. Zaje...fajny rozdział! I choć mam ochotę Cię udusić, za to, że Elena odchodzi, bardzo fajny rozdział. Coraz więcej się wyjaśnia, Bonnie znalazła zaklęcie, a to znaczy, że mają szansę wszystko naprawić. Liczę, że sytuację między Eleną i Damonem też się wyjaśni. I powiem Ci, że warto było czekać na ten rozdział. Trochę więcej wiary. Na następny też będę czekać z niecierpliwością. :-)
    Pozdrawiam gorąco! Buziaczki :-* Dużo, dużo, dużo weny. ;-D
    PS. Dziękuję, że zaglądasz do mnie i cieszę się, że podoba Ci się moja nowa wersja Eleny. "Do zobaczenia! "

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział! Nawet nie podejrzewałam, że Cassandra może być podróżniczką, ale od początku jej nie lubiłam :D Nie mogę się doczekać następnego!
    Weny życzę! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej!
    Omg. W ogóle jestem w szoku, początek tak świetnie napisany, że nie mogłam oderwać wzroku od monitora. Dopiero teraz zaczęłam oddychać, tyle się dzieje. Jestem ciekawa kto jeszcze skrywa podróżnika. Cassandra - uh co za dziwka ... Mam nadzieję, że między nimi się ułoży! Weny kochanie :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaki swietny rozdzial naprawde super nie moge sie doczekac nastepnego. Mam tylko nadzjeje ze nie zagaraza znow zycie eleny i jej ukochanemu ughhh jak pomysle o Cassandra to mnie ciary przechodza mam nadzjeje ze Damon zrobi cos z faktem ze jest podrozniczka i zostawi ja... Zycze weny i kiedy nn? ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nad nowym rozdziałem pracuję, powinien pojawić się w przeciągu dwóch tygodni :) Bardzo dziękuję za miłe słowa, pozdrawiam :) /Wikaa

      Usuń
  5. Witaj!
    Szkoda, że nie jesteś dumna ze swojego rozdziału, bo muszę Ci powiedzieć, że wyszedł Ci on genialnie!
    Biedna Elena, nie dość, że już i tak ma wiele problemów, to do tego dochodzi Damon i wiedza, że Cassie jest podróżniczką.
    Normalnie, to napisałabym, że Elena popełniła głupotę odchodząc od Damona ale dzisiaj przyznał jej wyjątkowo rację. Dobrze zrobiła, bo te pocałunki, przytula nie i uśmieszki nie były fer wobec niej. Szczerze, to uważam, ze Damon zachował się jak dupek. Ot co!
    Jedyną normalną osobą okazał się Zack. Kurcze, już myslałam, że Elena w geście rewanżu będzie z nim flirtować. Haha :3
    Mam nadzieję, że szybko dodasz nowy rozdział. Z niecierpliwością czekam na dalszy rozwój akcji.
    Życzę weny i masy czasu na pisanie :*
    Pozdrawiam i do napisania
    PS. Zapraszam do mnie na nowy rozdział http://damon-salvatore-crow.blogspot.com/2015/04/rozdzia-vi-zepsucie.html Mam nadzieję, że się spodoba
    #Aleksandre

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy nastepny rozdzial?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że dodam w przeciągu kilku dni ;* /Wikaa

      Usuń
  7. Dodasz cos dziś?;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Znow o nas zapomnialas?:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, Kochanie, nie zapomniałam :c Dodam dzisiaj wieczorem, obieuję, i przepraszam mocno jeszcze raz <3 /Wikaa

      Usuń

Archiwum